czwartek, 31 grudnia 2015

nie wiem z czego się tak cieszą, z tego że są o rok starsi, czy z tego że "moga zacząć wszystko od początku" a tak naprawdę nic się nie kończy kończy się tylko życie nasze, a ja chciałabym żeby moje się już skończyło, chciałabym, zasnąć gdzieś między obłokami, skulić się tam, jak kulę się co noc w pościeli targana strachem, w nocy koszmary w dzień koszmary, ciąglę się boję cały czas. Ten dzień spędzę pod kołdra chowając sie przed światem.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Mój pies ciągle mi się przygląda jakby napatrzyć się na mnie nie mógł, czasem pochodzi i prosi się o drapanie, ale częściej odchodzi w swoim kierunku.

sobota, 26 grudnia 2015

niedziela, 20 grudnia 2015

Jak mogłam pomyśleć że ktoś może mnie chcieć skoro ja sama nawet siebie nie chce.
Podobno każdy powinien mieć swój wiersz, więc ja będę mieć jeden. 

Wiersz o niczym. 


Kiedyś było tyle
Teraz nie ma nic. 
Kiedyś słów się przelewało
Teraz myśleć nie ma o czym








Przyjrzałam się sobie i jezu jaka ja jestem brzydka :''''D






piątek, 18 grudnia 2015

Jednym z wielu problemów bycia mną jest to że mam suczą mordę i wszyscy myślą, że jestem wredna i nikt nawet nie chce mnie poznać i przekonać się, że tak nie jest. To JA muszę wszystkim ciągle all day all night udowadniać, że tak nie jest. A już broń boże gdybym miała zły dzień, przecież ja mam 36h na dobę rzygać tęczą. No super!

niedziela, 13 grudnia 2015

Jestem wredna. Jestem wredna bo wiem, że rysuje lepiej od tej osoby i publikuje moje prace po to by ona miała ból dupy.
odłożyłam sobie pieniądze na książki. 
Planuje ponownie odłożyć sobie pieniądze na pędzle do oczu oraz na kosmetyki The Balm. 

piątek, 11 grudnia 2015

Lekarz powiedział ze nie wypadł, a wysunął mu sie ten dysk. Bierze leki, witaminę B. Czuje sie już lepiej, kamień z serca.

środa, 9 grudnia 2015

Źle sie czuję, nie spałam całą noc z nerwów tylko kręciłam się i płakałam, co chwilę wstając i sprawdzając jak czuje się mój piesek. Moi rodzice robili to samo, jutro do weterynarza na kontrolę i zobaczymy co dalej. Dziś na szczęście czuje się już troszkę lepiej i nieco nam ulżyło. 

Jest mi duszno, nie mogę złapać powietrza, ręce drżą mi jakbym miała parkinsona. Mam nadzieje że chociaz tej nocy troche sie prześpię. 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Zastanawiam się czy nie założę bloga z recenzjami książek, choć nie wiem czy sobie poradzę, bo nigdy nie pisałam takich rzeczy, ale jak nie spróbuje to sie nie dowiem prawda?
Postanowiłam wrócić do rysowania bo pamiętam jak wielką radość miałam z tego, ale wymagania tez sobie stawiałam bardzo wysoko poprzeczkę do której nawet dosięgnąć nie mogłam, a co dopiero przeskoczyć ją. Dałam się zgasić tylko dlatego ze mój blask raził kogoś w oczy, a przecież patrzyć na mnie nie musiał. 
Chyba poucinam kontaktów jeszcze choć został mi już jeden. Czasem lepiej jest coś uciąć niż cierpieć a ja niejasnych sytuacji nie lubię. 

niedziela, 6 grudnia 2015

Chciałabym się przytulić i zasnąć, a nie kotłować się z krzykiem na ustach gdy księżyc niebo kroi na części, budzę się spocona, ktoś podrzyna mi gardło, ktoś wbija mi pięść w żebra, ktoś inny goni mnie, uciekam uciekam, wszędzie uciekam, w snach uciekam, w rzeczywistości uciekam. Kiedyś potrafiłam się schować, teraz trochę brakuje mi boi ratunkowych, ale to nie oznacza że przestaje robić dobrej miny do złej gry.
chyba za bardzo okuwam się w pancerz, albo zbyt mocno podkulam ogon i uciekam do domu, juz niedługo, niedługo zamówię sobie milion książek i oderwę się od myśli bo zmęczyło mnie ignorowanie ich, za głośno bzyczą, uderzają skrzydłami o oczy, jak ćmy o żarówkę. Ktoś mógłby mi zrobić krzywdę, poderżnąć gardło, albo skręcić kark. Nie miałabym mu tego za złe.

sobota, 5 grudnia 2015

Śnią mi się koszmary straszne, budzę się ze zgasłym krzykiem na ustach, powietrze rozrywa mi płuca, łykam je jak noworodek, albo topielec bardziej, bo rozpaczliwie zaciskam palce na ciele, wbijam paznokcie w skórę to sen, to sen to nie rzeczywistość. Czuję że nigdzie nie jestem bezpieczna, więc co chwilę uchylam powieki sprawdzając czy wszystko jest ok. Dziś pierwszy raz od kilkunastu lat poczułam zazdrość, szybko zgasła, zdusiłam ją jak niedopałek spodem buta. Potrafię zrobić ze swoim charakterem wszystko, wszystko w nim zmienić. Potrafię być każdym i nikim i pewnym razem doszło do momentu w którym nie wiedziałam kim jestem. Jak ja bym się zachowała w tej sytuacji, a nie ta osobą którą jestem. Czy jestem już sobą czy kimś innym. 
Dlatego zabiłam każdego człowieka i teraz sama w domu siedzę i w tym domu wszyscy mnie kochają i nikt nie chce bym się zmieniała. 

czwartek, 3 grudnia 2015

Jesień nigdy nie była jej ulubiona porą roku. Znaczy smutna była cały rok, ale jesienią jakby nikła trochę, robiła się wtedy półprzezroczysta, jak mgła, albo chmurka. Uciekała spojrzeniem w bok, zagryzała popękane usta, a poobgryzane paznokcie chowała do kieszeni płaszcza jakby z nadzieją że tego nikt nie zobaczy. Jakby całej jej nie zobaczy, ale nie dało się na nią nie patrzeć, bo wzrok lgnął do jej twarzy jak magnez. Cała taka była. Zapadała w pamięć i gdy przechodziło się przez miasto i mijało się te milion pędzących osób to ją zawsze się rozpoznawało, nie wiem czy po tych smutnych oczach, czy po bladej twarzy, ale już z daleka wiedziałam gdy szła ona. Jesień przywodziła ze sobą milczenie i nostalgię w która ubierała się jakby chciała by było jej od tego cieplej, czy było nie wiem. Nie zadałabym jej tego pytania nigdy. 
Była jedną z tych osób która znała odpowiedź na chyba każde pytanie egzystencjalne i potrafiła z prędkością milisekundy podać receptę na zło. 
I może była ona niemożliwa pod każdym względem i większość osób jej nie doceniała, to ja ją trochę rozumiałam czemu uciekała do domu przed ludźmi. Jesienią takie rzeczy się zdarzają a jej wyjątkowo w jesieni nie do twarzy było. 
Ludzie nie mają sumienia w ogóle, skrupułów żadnych. Zadają jakieś debilne teksty, albo mądrują się cholernie na tematy o których nie mają zielonego pojęcia. Nikt kto nie przeżył takiej tragedii jak śmierć siostry, córki nie ma prawa wypowiadać się na ten temat i szerzyć swoich chorych opinii. "miałaś cztery lata to nie miało w ogóle na ciebie żadnego wpływu" jasne kurwa w ogóle nie odczułam tego, huj z tym ze przez kolejne dwanaście lat u mnie w domu była gehenna, każdy powrót do niego wiązał się z krzykiem i awanturami, z takimi rzeczami nie da się pogodzić. Po takich zdarzeniach nigdy nie przechodzi się do porządku dziennego, jak gdyby nigdy nic. To obłęd, rusz mózgiem zanim zaczniesz pierdolić smuty. To są rany które nigdy się nie goją.

środa, 2 grudnia 2015

"Wiesz Kochanie, ja nie potrzebuję kogoś kto będzie mi powtarzał 'Będzie dobrze'. I mam dość słuchania o tym, że zawsze muszę być twarda jak skała. A nawet jeszcze twardsza bo przecież skały też czasem tracą cierpliwość i się rozsypują. Potrzebuję kogoś kto pozwoli mi być słabą, bezbronną i zupełnie zagubioną w tych wszystkich uliczkach pokrętnej rzeczywistości. Pozwoli mi wypłakać serce a później podniesie je z podłogi i włoży na miejsce. Kogoś, kto pozwoli mi rozpaść się na kawałki i będzie wiedział jak z powrotem ułożyć mnie w całość, właściwie to wcale nie piękną ale wiesz, taką prawdziwą. Uzna za całkiem ładną tę moją delikatność która tak uparcie przebija się przez bladą skórę. Przyjrzyj się jej uważnie po czym przykryj swoimi ciepłymi ramionami, aby nie zamarzła od zimnej obojętności tego świata. Bo świat nie zrozumie, że muszę być bardzo silna, właśnie dlatego, że jestem taka słaba."

niedziela, 29 listopada 2015

Chciałabym sobie wyłupać te oczy, nienawidzę ich całym sercem, przez nie jestem źle odbierana bo są złe, a przynajmniej tak ciągle słyszę od ludzi, masz złe oczy, są zimne więc i ty jesteś zimna, wiec i ty musisz być zła. Każdą sekundę więc spędzę na czytaniu książek i będę sama i ucieknę jak najdalej i kupie sobie kota w przyszłości. Nie potrzebuje nikogo kto złe słowa wypluwa nie chcąc nawet mnie poznać.

wtorek, 24 listopada 2015

Biała cera, rude włosy, zimne spojrzenia, czasem ostre słowa choć częściej milczenie, kila kubków herbat i zapach wanilii, połamane paznokcie, staranny makijaż, stosy książek, muzyka w słuchawkach, led zeppelin, albo korn, strach, koszmary nocne, kłapouchy, bezsenność, kilka wiadomości na fb, nasturcje, niepewność, samotność, rozdarcie, masło czekoladowe, dresy, łzy po ciemku, wieczna nostalgia i wieczna ucieczka przed wszystkim, niepokorna królowa, pani zima, krok do przodu i dwa w tył, zawsze zła droga, niechęć z obydwóch stron, łóżko>ludzie to cała ja. Te conocne umieranie w objęciach własnej nienawiści, która nie gaśnie razem ze wschodem, lecz lekko przygasa i tli się między żebrami by rozognić się gdy tylko potknę się, zachwieję albo znajdę w sytacji w której nie wiem jak się zachować. Bo niezależnie od tego jaką decyzję podejmę to i tak jestem tą złą, więc najczęściej uciekam do siebie, do pokoju, z dala od ludzi, tam się mnie nikt nie czepia, tam wszystko mnie kocha, a najbardziej kocha mnie mój pies. 

niedziela, 22 listopada 2015

Ludzie tak rzygają tym marazmem tym spokojem, tą monotonia, a ja ją ubóstwiam, uwielbiam ją, jest taka bezpieczna, pełna kontroli, żadnych przypadkowych nadziewań na słowa, raniących spojrzeń, rozdrapywania zabliźnionych ran. Wszystko jest takie znane, takie idealne, bezpieczne. Nikt mi nie będzie wpychał do gardła słów swoich, nie muszę czujnie dobierać swoje, starannie myśleć we wszystkich płaszczyznach, mogę się zrelaksować, nikt nie chce mnie wykorzystać, nikt nie chce mnie zranić. 
To cudowne uczucie. 

czwartek, 19 listopada 2015

Myśli pełno było wtedy w głowach naszych i niebo płakało i my płakałyśmy wtedy jakaś papka emocjonalna, bagno wciągało nas, dławiłyśmy się plułyśmy się słowami gorzkimi które nie chciały nam przejść przez gardło, a na języku smak ich zostawał długo po ich wypowiedzeniu. Spontaniczne podróże pociągiem, wino albo wódka, albo wino i wódka i papierosy jeszcze wtedy pod pomnikiem i zimno było cholernie, bo to był chyba listopad, albo grudzień i śnieg prószył troszkę z nieba i szłyśmy te czterdzieści pęić minut do galerii do kina konkretnie i wracałyśmy te czterdzieści pięć minut do domu po dwudziestej trzeciej na zegarze było. Słuchałyśmy głupich piosenek i głupie filmy oglądałyśmy i kochałyśmy to bardzo, boże ile łez wtedy było, ile kawy, ile alkoholu, przeterminowanych uczuć, chorób, ale jak piękne te czasy były, potem popsuło się bo tak to się kończy jak się żmiję wpuszcza do gniazda.

niedziela, 15 listopada 2015

Oleje, a porowatość.



Średnioporowate:

  • macadamia
  • sezamowy
  • olej ze słodkich migdałów
  • oliwa z oliwek
  • ryżowy
  • olej z orzechów laskowych
  • olej z orzechów arachidowych
  • arganowy

W kierunku wysokiej:
  • olejek z pestek śliwki
  • ryżowy
  • awokado
  • z pestek moreli
  • z pestek brzoskwini





 
Mnie nikt nie usprawiedliwia, nikt nie doszukuje się przyczyny mojego zachowania, moich reakcji, czegokolwiek. Od razu stwierdzają, że jestem tą złą. A ja mam dosyć udowadniania wszystkim, że jest inaczej.

piątek, 13 listopada 2015

Trochę źle się czuje bo pozwoliłam sobie ugryźć znowu przeszłości, a może to po prostu już zmęczenie tak mi się objawia, że nie mam ochoty nic robić tylko spać mi się chce, a spać nie chcę bo koszmary mam i boję się zasnąć. 
Utkałam się ze złości i podobno mam ją na zewnątrz zawsze gdy źle się dzieje, a jeszcze częściej uciekam bo źle wybieram i nawet jeśli chcę dobrze to źle jest i jak pomyśle o sobie bo nikt nie myśli o mnie to egoistką jestem wielką, próżną. Więc zawsze jestem ta zła, niezależnie od tego co zrobię, jak się zachowam. Nienawidzę ludzi coraz bardziej.

wtorek, 10 listopada 2015

Byłam na zakupach, poprawiłam sobie humor. Gdy tylko znajdę pracę to zrobię sobie tatuaż.

sobota, 7 listopada 2015

Jak tylko wpadnie mi do portfela troszkę mamony to od razu idę kupić sobie te szminki z GR. Kocham czerwone szminki.

środa, 4 listopada 2015

Kupiłam sobie biotebal, mam nadzieje, że pomoże. 
Zakupię też kozieradkę, skrzyp, pokrzywę i sok z brzozy. Chciałabym by były jak dawniej. Żeby przestały wypadać i były gęste jak z czasów gimnazjum. 

poniedziałek, 2 listopada 2015

Trochę się denerwuje, trochę mi przykro i skurcze mam w żołądku. Próbuję nie myśleć, ale nie da się uciekać w nieskończoność niestety. 

piątek, 30 października 2015

Tak jakoś bezproduktywnie ostatnio, ale ciągle mimo potykania się idę naprzód. Trochę sennie i może czasem za bardzo lubię błądzić w świecie fantazji zamiast brać się za coś porządnie i postanowiłam, że będę bardziej zwracała uwagę na to co ubieram i może zainteresuje się modą. Włosy jak rosną tak rosną, bez szału, ale małymi kroczkami dojdę do upragnionego celu. Odkryłam, że służy im jedynie oliwa z oliwek i żaden inny olej. Zaprzestanę farbowania na jakiś czas i zacznę farbować same odrosty. 
Myślę czy nie przejść na wegetarianizm. nie wiem nie wiem nie wiem dużo pomysłów, dużo za dużo.  A jak tak bardzo chciałabym mieć wszystko od razu. 
Nienawidzę czekać. 











Doszłam do tego, nauczyłam trzymać siebie i emocje i język i uczucia na smyczy. mam pełną kontrolę nad wszytskim i nie pozwolę jej sobie odebrać. 

czwartek, 29 października 2015

poniedziałek, 26 października 2015

Nie płacze już tylko czasem jeszcze świeczki mi w oczach stają znienacka
Nie skarżę się lecz czasem tylko ściska mnie w piersi żal okrutny
Nie mówię już choć czasem tylko z trudem przełykam słów parę(naście)
Pilnuje myśli by nie zbłądziły w przeszłość ponurą
Tylko po zmroku czasem się gubię, czasem się kulę tam w sobie
Oczy zamykam, pięści zaciskam w pościeli
I mimo że nie chcę, że wzbraniam się długo, że walczę, uciekam, potykam się, chowam
To znów powietrze pachnie przeszłością lub śmierdzi tak będzie poprawniej
I słyszę te śmiechy, słowa nabrzmiałe z emocji, 
Gubię się w słowach wypowiedzianych, starych, skruszałych, przeterminowanych 
Oddycham wspomnieniami po zmroku zazwyczaj, inaczej nie umiem.

sobota, 24 października 2015

Wypełzłam z nory na światło dzienne, już nie miałam dość słów by zbić je w zdania przeczące, odmawiające i na dobre mi to wyszło, wyjście do ludzi, było wino korzenne i słodkie małe dziecko, był bordowy lakier na paznokciach i śliczne rude włosy, dużo słów, dużo śmiechu, kilka zwierzeń, jestem dumna z siebie trzymałam się na smyczy jak nigdy i tak powinno być. Trochę śmiechu i spokój.

czwartek, 22 października 2015

Jutro masa zajęć jest, mnóstwo obowiązków, nocy tej spałam źle, śniła mi się moja była przyjaciółka, zła suka, upiór okropny, zamajaczył mi między jawą, a snem i kotki mi się śniły małe puchate, i pamiętam, że mały rudy tam był i bardzo, ale to bardzo mi się podobał i gdy wyciągałam ręce ku niemu to mama weszła do pokoju i obudziła mnie. Wściekła byłam. 
Zauważyłam, że nie tęsknie już za tą osobą, tylko za okresem w którym była, za jej nawykami, wadami, zaletami, zapachem, spojrzeniami. Za tym czasem gdy było dobrze. Za milionem bzdurnych akcji tęsknie, za tym że BYŁA. Bo byłam do tego przyzwyczajona i ból nie sprawiło mi odejście tej osoby, a ponowne przyzwyczajenie się do obecnego stanu rzeczy. Że jej nie ma. I gdy już przyzwyczaiłam się do tego, że sobie poszła, to nawet się ciesze z tego. Bo tak chyba jest lepiej. 
Bo i ta osoba jest szczęśliwa, a ja powinnam zająć się własnym szczęściem. 
Własnym życiem.  
 

wtorek, 20 października 2015

Zmęczona jestem, senna, ale dziś dużo rzeczy robiłam i dużo rzeczy kupiłam, masę cieni do powiek, olejek łopianowy, maskę miodową, dwa pędzle i jedwab. Widziałam śpiąca fretkę i mała papużka chciała podać mi swoje piórko, była moja ulubiona babeczka szwedzka i kilka śmiechów, chichów, uśmiechów. 
 

poniedziałek, 19 października 2015

Nakładam grube warstwy makijażu to tak jakbym zakładała nową twarz, albo maskę, albo zbroję. Tak zbroję. To tak jakbym na chwilę stawała się kimś innym. Księżniczką, Panią Profesor, Dziwką, Kobietą Biznesu. Kimś zupełnie innym niż ja sama. Robię długą listę rzeczy do kupienia, chowam się w dres i uciekam przed spojrzeniami, w słuchawkach Korn, na ustach karmazynowa szminka, regularne posiłki, systematyczne ćwiczenia, ciemnorude włosy nie tak piękne jak kiedyś. Trzy ptaki na drzewie, gorzka czekolada czerwona herbata.

sobota, 17 października 2015


Czuję się spokojna, jakbym układała się w każdej sekundzie na chmurze puchatej, jakby milion psów takich jak ten mój jeden przychodziło do mnie i dotykało mnie swoim zimnym nosem, jakbym mieszkała w bibliotece, tymczasem nie stać mnie na kupno kilku książek, ale to nic ważne że czuję się bezpiecznie. Mają ze mną problem wielki ci mędrcy nad mędrcami. Nie lubię męskiego dotyku.

wtorek, 13 października 2015

Spadł śnieg na ziemie, a ze mnie cały stres spadł, wszystko stopniało i po skórze spłynęło jakby w ogóle nie istniało, nie było, a było i uprzykrzało mi życie, przez okres długi, za długi.
I ostatnio było parę łez, parę stagnacji, były ciepłe maślane bułki z czekoladowym nadzieniem, czerwony lakier i czarne kocie oczy. Były Police To Be The Queen, a w słuchawkach Every breath you take, było uśmiechów sporo, całkiem duża lista książek do kupienia, dużo przemyśleń, ciemne oczy psa i najgorszy człowiek na świecie. 



niedziela, 11 października 2015

Rozśmieszają mnie te romanse, nie romanse, przyjaźnie, te obietnice, zawsze na zawsze, zawsze szczerzy, zawsze ci pomogę, wiesz możesz na mnie liczyć, proszę nic nie jest na zawsze, wszystko przemija "nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie jest myśleć, że coś trwa wiecznie" i nawet jeśli komuś zaufam to muszę myśleć przede wszystkim o sobie. 
Zastanów się ile razy ufałaś komuś na 100%, ile razy byłaś kogoś pewna i ile razy ten ktoś cię zawiódł? 
Dlatego nie wychodzę z domu, nie chce nikogo poznawać, nie chcę znowu komuś zaufać i znowu się rozczarować. Po co mi to, po co wychodzić ze swojego bezpiecznego świata, to bez sensu, skoro nie mogę tego zmienić, to ukryję się w pustce, tam mnie nikt nie znajdzie, i dobrze. 

piątek, 9 października 2015

Wiem, że każdy tak ma, no może nie każdy, ale większość ludzi widzi, że po drugiej stronie płotu trawa jest bardziej zielona, i nie mogę pozbyć się wrażenia, że inni jadą z zawrotną prędkością swoimi autami, a ja na rowerze pedałuje i mało tego ten rower ciągle wozi mnie w przeszłość niesprawiedliwą, która powinnam już sobie wybaczyć, pogodzić się z nią przede wszystkim, bo nie mam wpływu na ludzi którzy nie używają mózgu, a zamiast honoru, tylko tupet mają i mocne słowa które krzyczą, krzyczą, a czynów mało. Nigdy więcej nie będę się dla nikogo starała. Szczególnie dla ciebie, zapomnij.

czwartek, 8 października 2015

Jest mi przykro. Bardzo przykro, ale poczekam jeszcze tak jak w gimnazjum- nie pamiętam dokładnie w której klasie, ale wtedy czekałam i czekałam, aż ostatecznie wyzbyłam się złudzeń, wszystko ze mnie wyparowało. Cała ta ufność, miłość, przestałam wierzyć w przyjaźń i inne tego typu pierdoły. Stałam się dla siebie najlepszą przyjaciółką. Teraz też tak zrobię. Stanę się dla siebie najważniejszą istotą pod słońcem.

wtorek, 6 października 2015

Nie chce żeby ktoś mnie poznawał mimo wszystko, nie chce bo to rozczarowanie na twarzy jest gorsze od samotności. Musze poukładać siebie w sobie najpierw, dopiero wtedy będę mogła wyjść do ludzi. Śniła mi się babcia i mówiłam do niej, że się boje, a ona na to, że najpierw muszę pokochać siebie dopiero wtedy pokochają mnie inni.
Mojemu ojcu zmiękł głos, a mi stwardniało serce.

poniedziałek, 5 października 2015

Każdy popełnia błędy bo każdy ma do tego prawo, ale nikt nie ma prawa sprawiać byśmy pokutowali za jedno potknięcie milion razy. Obwiń się raz i żyj dalej. Zauważyłam że ludzie lubią rozgrzeszać mnie z błędów tak jakby sami nigdy żadnych nie popełniali. Szczególnie robią to ludzie którym najbardziej nic do tego. Dużo czasu zajęło mi spojrzenia na to z drugiej strony i już wiem, że robią to po to żeby mnie osłabić, bo przecież nic tak nie podcina nóg jak poczucie winny, żal i wstyd. 
Więcej nie pozwolę sobie wejść na głowę. Nikomu, nawet przyjaciołom. 
"lepiej samemu wykonać ruch niż poddać się bez walki, niż spokojnie czekać na cios"

niedziela, 4 października 2015

Nigdy nie wymagałam od mężczyzny tego żeby dupę podcierał sobie dolarami, by woził się cadillackiem , a w sklepie płacił american express, nigdy nie wymagałam nawet tego żeby wyglądał jakby z szedł z wybiegu Prady, Versace czy Gucciego. Chciałam by tylko używał mózgu i miał prosty kręgosłup moralny i etyczny, by miał honor, a nie tupet. 
Jezu jak to słyszę z ust kobiet to nie wiem czy śmiać mi się chce czy płakać, jest bogaty = jest atrakcyjny, a pieniędzy przecież da się dorobić, ważne z kim się ich dorabiamy. 
Ale ludzie teraz tacy zakłamani są jak i faceci tak i kobiety na równi stoją. I te ich cholernie żałosne przepychanki, która płeć jest lepsza, a obydwie tak śmiesznie słabe są jak i silne, tak samo pełne wad i zalet tylko wystarczy szerzej otworzyć oczy i ujrzeć i dojrzeć człowieka w człowieku. 


A ci prorocy, mędrcy, blogerzy, aż rzygać się, chcę naczytali się bukowskiego, pokolenia ikeea i innych pierdół i zgrywają ważniaków i obrzydzają cały męski ród jak zakały jakieś jak pleśń, jak rak dla męskiego gatunku. I wołają bądź sobą, drą te japy na cały głos te swoje mądrości, które w większości wcale nie są mądrościami i wchodzą w buty innych ludzi tych fajniejszych, tych ich wzorców, ale huj z tym BĄDŹMY SOBĄ! 


Amen. 

sobota, 3 października 2015

Rozumiem, że teraz nastała moda na wygłaszanie wszędzie swojego zdania i spoko super, ale po co mówisz mi swoja opinię skoro cię o nią nie proszę? Rozumiem, masz super zajebiście inteligentne podejście i gratuluje ci ale wiesz co? Nie obchodzi mnie to. 

piątek, 2 października 2015

Zacisnęłam drżące palce i staram się nie puszczać, choć bywają takie momenty w dniu, w tych 24 godzinach, w tych 1440 minutach w 86400 sekundach, że tracę grunt pod stopami i chwieję się między jednym skrajnym uczuciem, a drugim, a w głowie mi huczy tak głośno, że aż martwieje mi dusza, nie serce bo serce zmartwiało dawno i słyszę między tym głośnym hukiem skrzydeł zdrowy rozsądek i staram się wypłynąć na powierzchnie choć coś ściąga mnie wciąż na dół i na dół. 
Topię się najczęściej w nocy i nad ranem gdy zasypiam. Wtedy jestem miękka, podatna na jej wpływy i wiem, że mam nad nią teraz większą kontrolę niż wcześniej bo przebyłam długa i ciężką drogę częstą ryjąc twarzą w błocie, ale nikt nie zrozumie tego jeśli sam tego nie przeżył. 
Więc kochanie schowaj swoją niedojrzałą, szczeniacka pogardę do kieszeni i idź być dojrzałym w swej niedojrzałości gdzieś indziej. 


czwartek, 1 października 2015

Może to wina stresu, albo szoku dostałam, gdy zdałam sobie sprawę, że to co miałam w dłoniach od bardzo dawna, a co dawało mi siłę i stabilność, znikało powoli, aż w końcu palce zacisnęłam tylko na powietrzu pustym. I bum, bach! Nie ma, jestem sama. I straciłam chwilowo kontrolę nad swoim życiem, ale spokojnie, już wzięłam się w garść, już poradziłam sobie, mam nakreślone cele i będą do nich dążyła, spokojnie w swoim tempie.

środa, 30 września 2015

Tak chodzę, słucham, oglądam i nie wierze bo mam wrażenie że ludzie żyją jeszcze w średniowieczu, że maja te cholerne mózgi, ale nie umieją z nich korzystać i wymagają ode mnie żebym ja tłumaczyła im oczywiste oczywistości. No sorry wysil się trochę, ja nie czytałam żadnych blogów, poradników i innych hujów mójów tylko sama do tego wszystkiego doszłam, i tak mam prawo być z tego dumną bo nikt mi nie pomagał wszystko co osiągnęłam, to kim jestem, jaka jestem, zawdzięczam tylko sobie i temu, że chciało mi się wykazywać odrobinę empatii i używać do tego mózgu. 
To po pierwsze, a po drugie. 
Drodzy chłopcy. Ja rozumiem, nie lubicie jak przeklinam, czy tatuaży też nie lubicie.  Kolorowych włosów, albo mocnego makijażu, piercingu, ale ja nie muszę się wam podobać. I nie ma w tym żadnego feminizmu, żadnej silnej i niezależnej kobiety do cholery. Wystarczy pomyśleć i zdać sobie sprawę, że jednej części takie kobiety będą się podobać, innej nie, a jeszcze inna część będzie miała to głęboko w dupie. 
Więc przestańcie mi pierdolić za uchem że wam się coś podoba, czy coś nie podoba we mnie bo mi też nie podoba się miliard rzeczy i nie muszę ogłaszać to całemu światu. Z resztą nie przypominam sobie żebym urodziła się po to by spełniać czyjeś roszczenia. 
Amen. 

wtorek, 29 września 2015

Ktoś kiedyś powiedział mi, że jestem personifikacją chaosu. Chaosu z rodzaju tych niszczących, zmiatających z powierzchni ziemi. Machnęłam wtedy ręką myśląc, że to zwykła prowokacja, zwykła próba wbicia szpilki w bok, no bo czemu mam być pewna siebie, przecież tak nie może być, że jestem szczęśliwa, albo że byłam to trzeba mnie zgnieść butem, dobić jak muchę, więc zaśmiałam się, zbyłam to, lecz teraz po czasie muszę przyznać racje. Jestem chaosem. Niszczę wszystko na swojej drodze. Jak bomba atomowa. Tam gdzie jestem pozostawiam tylko proch i pył. Kurz zwykły, popiół lepki, przykleja mi się do skóry. Mam z tego zbroję, nigdy o tym nie zapomnę. Nie pozwolę sobie na to. Obiecuję. 
 Czerwony lakier na paznokciach, trochę spokoju wdarło się do życia, trochę książek dobrych brakuje bo pieniążków tez brakuje, ciemna lisiczka. Musze przestać być dla siebie tak surową, wystarczy że ludzie już dla mnie są.
Bardzo łatwo jest wymagać od innych, a z siebie nic nie dawać. Ciągle za uszami słyszę uporczywe słowa, musisz być ładna, musisz być kulturalna, kobieca, naturalna, słodka, inteligentna, wykształcona, musisz umieć gotować, musisz sprzątać, być zgrabna, piękna, powabna musisz, musisz musisz, a ty jaki musisz być? 

 Bo ja jedynie muszę być sobą.




 

poniedziałek, 28 września 2015

Rzeczy do kupienia


Kosmetyczne:
1. Pettenon Cosmetici, Serical, Crema al Latte (Mleczna maska do włosów)

2.  Rossmann, Babydream, Leichtkamm-Shampoo (Szampon ułatwiający rozczesywanie włosów)

3.  Pharmena, Dermena, Żel zapobiegający wypadaniu włosów

4.  Bell Creamy & Shiny- szminka w sztyfcie. 

5. Jantar, wcierka. 

6.  Kallos, KJMN, Blueberry, Jagodowa maska do włosów

7. Olejek arganowy, Isana. 

8. Zmywacz do paznokci.  

9. Kobo Professional, Matt Bronzing & Contouring Powder 

10. Farba do włosów. 

Ciuchowe:
1. Kozaki. 
2. Szorty, H&M

niedziela, 27 września 2015

Miedzy moim "ja realnym", a "ja wyimaginowanym" panuje zbyt duży dysonans bym mogła sprostać tej ogromnej zmianie. Często chodzę sfrustrowana, bo nie spełniam swoich oczekiwań. Gdzieś tam na dnie, podświadomie wiem, że jest to nierealne, wymagałoby to zmiany całkowitej, zmiany u rdzenia, korzenia, a nie da się korzeni wyplewić już w tak rozwiniętym organiźmie. Może i akceptuję się, ale wymagam od siebie dużo, dużo, dużo za dużo czasem przez co brakuje mi energii i wstać nie mogę nic nie mogę nawet oddycham z trudem wtedy i zdechnąć chcę bo im bardziej się staram tym bardziej mi nie wychodzi. Może za dużo myślę, za często wyrzucam sobie brak doskonałości, ale nic nie poradzę na to że chciałabym, a nie mogę. Przeżywam wszystko w przód i w tył i na wszystkich płaszczyznach. I czuję że nigdzie nie pasuję bo tam jestem damą, księżniczką mimo że tak się nie czuję, a tam gdzieś indziej jestem małą pyskatą, bezczelną małolatą i gdy tak snuje się z kąta w kąt to mam ochotę wbić sobie móż w serce. Bo chciałabym po prostu usiąść, gdzieś z boku obok kogoś, obok wielu ich i nic nie mówić tylko siedzieć i nic nie musieć i oni też nic by nie musieli tylko wzajemnie byśmy się akceptowali i szanowali.

sobota, 26 września 2015

Zapadam w sen zimowy, może jesień przyszła tego roku do mnie wcześniej niż do innych bo nie jest mi obcy ten deszcz za oknem, i ten brak słońca bo w moim świecie ono pękło już na miliard drobnych kawałków. Nie płaczę jak ostatnim razem, tylko taki bezsens wkradł się w mięśnie moje, że tylko bym leżała i leżała bo co bym nie zrobiła to i tak będę niezadowolona, jak bym się nie zachowała to i tak będę pluła sobie w brodę. Za bardzo odkrywam karty, przez co od razu jestem na straconej pozycji. Musze nauczyć się mówić prawdę i nieprawdę jednocześnie. Mówić prawdę niepełną. Tak będzie mi bezpieczniej.  
Od ludzi już się odcięłam. Jestem całkiem sama. 

piątek, 25 września 2015

Nie dziwę się, że inni nie mogą ze mną wytrzymać skoro sama ze sobą nie mogę. Podobno jeśli sami siebie nie pokochamy to nikt nas nie pokocha. Ja siebie nie znoszę. Nie znoszę się bo stałam się jak kameleon. Potrafię zrobić ze swoim charakterem rzeczy które innym zajmują lata- mi wystarczy pół roku. I tak się zmieniam i zmieniam że już nie wiem kim jestem, jaka jestem, a jaka powinnam być? 
Stałam się kimś kim najbardziej gardzę i nie. Nie położę się i nie będę wyła w poduszkę bo to ja mam ster nad swoim życiem, jednak łatwiej mi jest myśleć jeśli wyleje z siebie ten natłok emocji, pokaże ten kawałek swojej duszy, którego najbardziej sie wstydze. Przecież mi nie wolno być niedoskonałym. 
Zaliczyłam wszystko, ale nadal nie mogę spać spokojnie. Chyba to te myśli furkoczą za głośno, albo to ten głos szepcze zbyt wyraźnie słowa krytyki. Nikt mnie nie zrani bardziej ode mnie. Wiem to. 
Między moim "ja" realnym, a "ja" wymarzonym jest zbyt duża przepaść. Wiem, że nie jestem w stanie sprostać wymaganiom, musiałabym urodzić się kimś innym. 

wtorek, 22 września 2015

Boże żebym to zaliczyła wszystko. To jest dla mnie bardzo ważne. Nie wiem co z ustnym niemieckim, chyba nie zaliczę choć pisemnego tez nie jestem pewna. 
Jeszcze tylko jutro i wreszcie zasnę i sie wyśpię. 

poniedziałek, 21 września 2015

Słabo to widzę, materiału tak wiele, czasu tak mało. Stres tak wielki.
Spałam tylko 2 godziny, ale zaliczyłam. Jeszcze tylko jutro i po jutrze. Dam radę. Musze. nie mam innego wyjścia.

niedziela, 20 września 2015

Każdy wybiera sobie to co wyznaje, to co popiera, jakimi wartościami się kieruję i jakie zasady posiada. I ma do tego prawo. 100 %-owe.
I ja tez mam prawo coś popierać, a czegoś nie popierać. I wcale nie musi sie to pokrywać z Twoim zdaniem, z jego czy jej. 






Jak to jest ze innym "coś" wolno, a komuś nie.  Jak to jest że inni mogą sobie żartować, wygłupiać się, a nawet czasem zachowywać się jak dzieci, niepoważnie, niedojrzale, infantylnie bo czasem można i czasem każdemu się to zdarza. To całkiem normalne jest, jak to jest, że ode mnie oczekuje się powagi, dorosłości i ciągłego myślenia jak dorosły. Przecież też czasem mogę mieć gorszy dzień, mogę coś parsknąć, warknąć, pierdolić od rzeczy. Wolno mi, ale nie wolno.

sobota, 19 września 2015

Czasem nie mogę przestać pluć słowami, więc rzygam nimi wszędzie, dookoła, a potem kulę się pod kołdrą i łapię za głowę. Co ja robię, co ja czynię. Za dużo tego wszystkiego. Za dużo alkoholu, za dużo zwierzania, za dużo mówienia, zamiast słuchania, za dużo bycia tą nową sobą, gdzie tamta się podziała. Co się w gołe ze mną dzieje? Może to wszystko przez stres ciągły, albo zdziczałam już do końca bo jak nie wygonią mnie z domu to sama nie wyjdę tylko te książki i książki mnie tak ciągną i to łóżko. I zrób coś ze mną, skręć mi kark, uderz mnie, wyrwij mi język. Coś ze mną zrób, bo ja już nie mam pomysłu co ze sobą zrobić.
Teraz przez te kilka dni wszystko się rozwiąże, wyjaśni, okaże. Stres zjadał mnie konsekwentnie przez rok cały, kęs po kęsie, gryz po gryzie, a teraz to już w ogóle jestem w rozsypce. Niby sie nie poddaje itp. itd. Ale chciałabym po prostu już się położyć i odpocząć.

środa, 16 września 2015

Denerwuję się. Ciągle, przez cały czas i dlatego nie mogę zasnąć i nawet gdy myślę, przecież wcale mnie to nie rusza, no stres, w ogóle, no bo przecież co ma być to będzie, a tu jednak ciągle dławi mnie podświadomie. Śni mi się czarny kot, który ciągle mnie atakuje, uwziął się skubany. Nie mogłam przed nim uciec więc obudziłam się w końcu i wcale nie było mi lepiej. 
 

sobota, 12 września 2015

Czuję się nieatrakcyjna i niekochana. Czuję się jakby mnie nie było i mam ochotę rzygać sobą. I nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wiele wysiłku włożyłam w to by to w ogóle napisać, bo nawet przed sobą się nie przyznaję. Łatwiej jest udawać. 
Przemilczę to, na głos nic nie powiem. 

piątek, 11 września 2015

Ładnie dziś spałam jak dziecko, co prawda obudziłam się ze skurczem w żołądku i stopklatkami przesuwającymi się przed oczami jak w filmie jakimś, a to nie film był tylko moja przeszłość. 
 

czwartek, 10 września 2015

Śpię po trzy/cztery godziny, bolą mnie mięśnie i serce bije mi jak oszalałe i chyba sie boje bo czuję jakby coś rozrywało mnie od środka, niszczyło mnie paliło. I zimna jestem jakbym trupem była a nie jestem podobno. 
Podobno żyję.  


 

wtorek, 8 września 2015

Okazywanie uczuć zawsze było dla mnie upokarzające, dlatego nigdy nie pozwalałam sobie na porywy serce, na kierowanie się uczuciami. Zawsze rozum, rozwaga, logiczne myślenie cogito ergo sum. Żadne tam ars amandi i inne bzdety. Miłość jest upokarzająca. Bo jak jesteś zakochany to ta osoba może zrobić z tobą wszystko. Dosłownie wszystko.
Jestem ostatnio trochę bledsza, trochę bardziej ospała i może trochę bardziej zimniejsza niż jakieś kilka miesięcy temu. Trochę też pewnie bardziej martwa bo życie przecieka mi między palcami. Pamiętam jak powiedziała mi nieoficjalnie, że mam depresje afektywną dwubiegunową. Wyśmiałam ją wtedy hahaha ja? Bzdura, to kompletny absurd. Teraz zastanawiam się czy może w tym coś jest. Bo może ja to wyparłam. Ale to nic, nawet jakbym miała, to i tak dam sobie radę. Bo nie poddam się od tak. nie zanurze sie w tym bagnie ponownie. Nigdy.

niedziela, 6 września 2015


Wielkie, silne zwierzęta umierają w samotności i milczeniu. Odchodzą w pustkę i nie skarżą się nikomu. Tylko człowiek szczeka wspomnieniami.
Nigdy nie pokazuj swoim wrogom, że krwawisz, ale skąd mam wiedzieć kto moim wrogiem jest, a kto nie?
Nie płacz maleńka, jeszcze wyjdzie ci życie, nie płacz. 
Nigdy nie pokazuj ludziom, że krwawisz. 

sobota, 5 września 2015

Czekam na kogoś kto uratuje mnie od siebie, na kogoś kto powie zostań, gdy będę mówiła żegnam, na kogoś kto złapie mnie za nadgarstek, za przegub za cokolwiek i przytuli do siebie z całej siły aż wsiąknę w niego i uspokoję się. Na kogoś kto powie nie musisz już uciekać, możesz przestać się bać, ja cię ochronię. I ja mu uwierzę i będę wierzyć jak nikomu innemu na świecie, a on zmieni dla mnie ten świat cały. Sprawi ze wreszcie poczuje się bezpiecznie, bo w tym strachu nie da się dłużej żyć. 
Między jedną skrajnością, a drugą. A potem umieram w pościeli z myślą boże znowu to samo, jak to sią stało, że znowu przyszła do mnie ta suka. 
 

czwartek, 3 września 2015

Czytam książki ciągle, cały czas w nie uciekam, przed światem, myślami, ludźmi, przed sobą w nie uciekam- jak wcześniej uciekałam w głód, w liczenie kalorii później w alkohol, papierosy, przelotne uśmiechy, półsłówka, zanurzałam się emocjonalnie w oceany niezmierzone, nieodgadnione, zapędzałam się w kozie rogi, podkładałam sobie sama świnie, a teraz czytam. Siebie przeczytać tylko nie umiem.
Może czasem jest mi przykro, gdy patrzę jak obdarzają je uczuciem mimo że znam je, wiem jakie to szuje mendy są i myślę sobie, kurwa skoro oni je kochają, one im się podobają to ja muszę być gorsza od nich o milion %, muszę być zła bo mnie nikt nie chce pokochać. O mnie nikt nie chce myśleć, troszczyć się, zasypiać ze mną pod powiekami. Śnić o mnie nie chce nikt.

środa, 2 września 2015

Napisałabym, że często, ale skłamałabym wtedy bo zawsze budzę się w nocy z dziwnym ściskiem w klatce piersiowej. Tam gdzie ludzie maja serce ja chyba mam pustkę, bo zionie mi w niej i coś zalęgło się w środku, czy to niepokój, czy strach może, czy monotonia?
 

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

To trochę jak skakanie na trampolinie jest, albo diabelski młyn, gdzie zabawa jest tylko, gdy jestem na górze. Bo jak na dole to wszystko się wywraca w środku i widoki takie bez przyszłości są i jak się czujesz, no jak, jak? Słyszę. Jak mam się kurwa czuć. Czuję sie jak rozpruta, wypatroszona i wypchana gwoździami, drutami postawiona na bieżni i idź, idź- więc idę i to wszystko się we mnie ociera, kaleczy, pluje krwią. Nikt nie widzi jak ciecz spływa po brodzie, po biuście, po podłodze. Kap kap, krew, łzy. Co to? Co to?
Ostry blask światła kaleczy oczy, odcieni szarości, blask&white. Powłóczyste spojrzenia, uśmiechy przesiąknięte pożądaniem. 
Sama. 
Dzielna. 

piątek, 28 sierpnia 2015

czwartek, 27 sierpnia 2015

To już nie jest to co nas kiedyś łączyło. Kiedyś szeptałyśmy sobie najskrytsze sekrety, mówiłyśmy o najmniejszej rysie na duszy, o każdym odcisku na sercu. teraz częściej milczymy niż mówimy. 
Więcej gramy. 
A może to tylko ja taka jestem. Bardziej do siebie niż do wszystkich. 
 

wtorek, 25 sierpnia 2015

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Ściskam w dłoniach emocje. Z całych sił zaciskam palce. Może je zmiażdżę, może je zgniotę i znikną.

niedziela, 23 sierpnia 2015

Nie wiem, może to taki okres w życiu, może to nerwy, może stres, bezsenność, ciągle tylko wszystko mi w głowie huczy i huczy i chciałabym obudzić się kimś innym i śnię o tym że jestem kimś innym a wciąż budzę się sobą. 
 

sobota, 22 sierpnia 2015

Miałam nie zapadać się w sobie, pilnować myśli by niesforne przestały dotykać tematów od których próbuję uciec. Zagapiłam się i wyszło jak zwykle, oszukuje się. Bo tak jest łatwiej.
Rzęsy zlepiły się kupki, trochę ci ich wypadło, kociaku być może to wszystko dlatego że fruwałaś na nich zbyt często, między jedną sekundą a drugą, czas przelewa ci się miedzy palcami. Zaciskasz ale jedynie co z nim odpływa to krew i nadzieja. Zasypiasz z zapachem, z obrazami pod powiekami. Z ciepłem utkanym, istniejesz choć cię nie ma.
Budzisz się ze snu w kolejny sen.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Czasem myśli tak wiele, a słów tak mało. Ciężko coś wyszeptać, a co dopiero powiedzieć.
Więc milczmy bo nie ma w tym nic złego.

niedziela, 16 sierpnia 2015

Moja mama mówi że pochorowałam sie chyba bo śpię ciągle i mieszkam pod kołdrą ostatnio wciąż i wciąż. Powieki ważą mi tonę udaję że nic mnie nie dotyczy, ze ci co umarli żyją. Umiem oszukiwać siebie. Jestem w tym perfekcjonistką.

środa, 12 sierpnia 2015

 
Zawsze chciałam być kobietą na którą mężczyźni patrzyliby inaczej niż na pozostałe. 
Dla której byliby w stanie zmienić na lepsze swoje życie, o której mogliby mówić latami, a wspominaliby mnie z uśmiechem na ustach i z iskrami w oczach. Zawsze chciałam się komuś wwiercić w głowę, subtelnie i delikatnie. Sprawić, że chciałby mnie szanować, bo zasługuje na to. Bo ja ich szanuje również.


Tymczasem nie wiem co muszę zrobić by wreszcie było ok. Nieważne co w sobie zmienię -z charakteru czy z wyglądu, czy z wszystkiego innego. Zawsze będę zła.  Niewidocznym, nikim.. Kimś bez wyrazu. Nawet nie jestem w stanie opisać tego jak sie czuję, bo czuję sie jak śmieć. Tak że chciałabym schować się i zniknąć.
I znikam zawsze gdy pojawiam się przy innych. Bo jestem nie taka.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Mam ochotę kurczyć się i skurczyć się w sobie i nie w sobie. I tak kurczyć się i kurczyć i zniknąć. 
 

niedziela, 9 sierpnia 2015

Mam wrażenie że gotuje mi się w głowie, myśli tysiąc, nadbagaż uczuć. Możesz to ze mnie zabrać. Chyba juz dalej nie pójde.

czwartek, 6 sierpnia 2015


Nie jest mi za dobrze, choć książek jak na razie mi nie brak to uciekać dokąd mam i słów jakby więcej, choć życia mniej. Mówię dużo w sobie, bo tylko ja rozumiem się najlepiej i tak tez przede wszystkim jest bezpieczniej. Bez zbędnych nieporozumień, dociekań, ocen, czy sugestii.

sobota, 1 sierpnia 2015

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Mówią mi masz fajne cycki, kolejne piwo, piwo na kolacje piwo na śniadanie tona papierosów trochę śmiechu, trochę łez. Szepczą, znajdziemy ci kogoś, jesteś taka fajniutka, nie możesz być sama, nie zasługujesz na samotność. Łamię paznokcie na skórze, zagryzam usta do krwi gorącej, spływa strumieniem po brodzie, wciąż czytam i czytam książka za książka. Mama krzyczy dziecko kochanie nie bronię ci, ale wydałaś w tym miesiącu na książki ponad 300 zł. Ale to jedyne co mnie trzyma przy życiu, życie życiem bohaterów, swoim nie chcę.

piątek, 26 czerwca 2015

Często rozdrapujesz słowa na skórze, pachnie miedzią w pokoju i uczuciami nieświeżymi. Skisłaś w środku, ale nic nie mówisz, nie chcesz zniszczyć swojej zbroi, zepsuć otoczki w która się zawinęłaś. Tak jest bezpieczniej. Po co się narażać na nieprzychylność ludzi, po co na słowa skazywać się brzydkie.
Lepiej pod osłona nocy popuścić sobie gorset i zanieść się szlochem bezgłośnym.

piątek, 12 czerwca 2015

Niesprawiedliwość jest wielka na tym świecie, a moze to po prostu ja jestem taka tępa. NIe wiem już sama, bo nie rozumiem zdarzeń które wokoło sie mnie dzieja. Ciągle płaczę bo jak nie zaliczę tego to zrzuca mnie na drugi rok i od nowa będe zapierdalać w tym gównie. Czuję się jak bezwartościowe gówno, nikt, jak nieudacznik życiowy i tak wiem, że moja tragedia jest niczym w porównaniu z tragedia innych.
Jestem bezwartościowa.
Nic się nie zmieniło, nadal jestem sama.

wtorek, 9 czerwca 2015

Wszyscy płakali i ja też płakałam. Podniosłam głowę i spojrzałam w pomarszczone smutkiem twarze, wykrzywione w grymasie pohamowanego żalu. Ludzkie życie jest jak płomyk na świeczki jeden podmuch i już nas nie ma.

niedziela, 7 czerwca 2015

Przejmujące zimno wtargnęło do mojego świata,
marazm taki lodowaty jest
stagnacja taka okrutna
Zamarzł mi szpik i serce i dusza mi zmarzła
zamarzła



I nie mam już nic do powiedzenia.
U Polaków lubię jedno - ich język. Kiedy inteligentni ludzie mówią po polsku, wpadam w ekstazę. Jego brzmienie wywołuje we mnie dziwne obrazy, w których tle zawsze jest murawa z pięknej kolczastej trawy i buszujące w niej szerszenie i węże. Pamiętam, jak dawno temu Stanley brał mnie w odwiedziny do swoich krewnych; zmuszał mnie do zabierania ze sobą zwoju nut, ponieważ chciał pochwalić się mną przed bogatymi krewniakami. Pamiętam tę atmosferę doskonale, ponieważ w towarzystwie owych nadmiernie uprzejmych, złotoustych, pretensjonalnych i do głębi fałszywych Polaków zawsze czułem się fatalnie nieswojo. Ale kiedy rozmawiali ze sobą, czasami po francusku, czasami po polsku, rozsiadałem się wygodnie i obserwowałem ich zafascynowany. Robili dziwne polskie miny, zupełnie niepodobne do tych, jakie pojawiają się na twarzach naszych krewnych, będących w gruncie rzeczy głupimi barbarzyńcami. Owi Polacy przypominali stojące pionowo węże z kołnierzykami z szerszeni. Nigdy nie rozumiałem, o czym mówią, ale odnosiłem wrażenie, jakby mordowali kogoś w elegancki sposób. Wszyscy zaopatrzeni byli w szable i miecze; trzymali je w zębach lub wymachiwali wściekle podczas piorunującego natarcia. Nigdy nie zbaczali z drogi, nie oszczędzali kobiet i dzieci, nadziewając je na długie piki przybrane w czerwonokrwiste proporce. Wszystko to odbywało się oczywiście w salonie nad filiżanką mocnej herbaty; mężczyźni mieli na rękach rękawiczki w kolorze masła, kobietom zwisały z szyj te głupie lorniony. Kobiety były zawsze oszałamiająco piękne, w typie jasnowłosych hurysek, sprokurowanych przed wiekami podczas wypraw krzyżowych. Długie wielobarwne słowa wypływały z sykiem spomiędzy ich małych zmysłowych ust o wargach miękkich jak kwiaty pelargonii. Owe wściekłe rycerskie wypady ze żmijami i płatkami róży składały się na upajającą muzykę, przypominającą rzępolenie na cytrze o stalowych strunach, rejestrującą również dość niezwykłe dźwięki, takie jak łkanie i odgłos spadających strumieni wody.Henry Miller „Sexus”

sobota, 6 czerwca 2015

Papieros za papierosem, wino, piwo wódka whiskęy, potem lądujesz nad muszlą w kiblu i rzygasz. I nie wiesz czym rzygasz, czy marzeniami, planami, przeszłością, czy może słowami, które przełykasz bo musisz, bo tak czasem trzeba, bo jak wypowiesz to potem rozszarpiesz im twarze jak pantera jak puma jak tygrys.
Wychodzisz, śmiejesz się do nich, oni cię kochają. Wiesz o tym. Mają do ciebie słabość, i oni tez o tym wiedzą że ty wiesz i kochają cię jeszcze bardziej bo ich nie wykorzystujesz i dają ci papierosa i wciskają ci piwno do ręki, i tak jeszcze ten ostatni raz zapomnijmy o świecie, proszę. Przysięgam ostatni raz jutro będę zajebiście przykładnym człowiekiem.
Dobranoc.
Chyba nie rozchorowałam się jednak to tylko moje łakomstwo. Wyzdrowiałam już, może z głowy nie całkiem, ale i tak nie jest źle, bo nie jestem już to roślinką jaką byłam kilka lat temu. Teraz przynajmniej umiem żyć, bez kcal, bez głodu, bez tej całej chmary głosów w głowie, bzyczą, szepczą, szeleszczą czasem jeszcze, ale nauczyłam się mówić im dość. Milkną wtedy stropione, a ja moge nareszcie wziąć głęboki wdech powietrza i wyjść na słońce.
Do ludzi.
Za którymi nie przepadam.

piątek, 5 czerwca 2015

Wtedy paliłyśmy w kiblu po kilka papierosów czasem naraz, był to rytuał, było w tym coś magicznego, kruchego, ulotnego za czym tęsknimy, tęsknię za piciem wódki w tym kiblu, za zwierzeniami, za łzami w tym kiblu, za śmiechem w tym kiblu, małym ciasnym kiblu, za pluciem krwią do umywalki, za przytłumionym dźwiękiem szarych bloków, za chowaniem się przed światem, za dwudziestopięcio watowymi żarówkami dającymi więcej mroku niż światła, ale i tak kochałyśmy ten kibel bo było w nim coś magicznego jak w całych tamtych czasach, coś co rozkruszyło się i nie chce wrócić.
Może dlatego że wódka już nie ta sama, papierosy też nie te same, nie mieszkamy już w tej klitce z tym małym ciasnym kiblem i my chyba już nie jesteśmy takie jak wtedy.
Tylko te same wspomnienia mamy.
Nic więcej. 

wtorek, 2 czerwca 2015

Moja maska na włosy. 
-Dwie łyżki maski Kallos Keratin
-Dwie łyżki maski Stapiz, Sleek Line, Volume Non-Stop
-Dwie łyżki jogutru nat
-Łyżka oleju
-Łyżka miodu. 



 Maska na twarz, kilka niewypowiedzianych słów, pełno żalu do siebie. Znów zachorowałam to pewnie przez to. Głupie hormony, a już było tak dobrze.

niedziela, 31 maja 2015

Tak. Czasami mam szacunek do nich, a czasami nagle robią coś, że brzydną mi nagle i chce by wyjechali jak najdalej ode mnie, by już nigdy nie odezwali się do mnie słowem. Tu chyba chodzi o te kłamstewka wszystkie małe, najmniejsze, które pojawiały się w splotach zdarzeń, bo może czasem zachowuje sie infantylnie, czasem za głośno mówię, śmieje się, albo macham ręką na rzeczy które powinny przykuć moja uwagę, nie oznacza to że jestem głupia. Po prostu potrafię oddzielić ziarno od plew.
Nigdy sie od nich w pełni nie uwolnię, bo zawsze będą mówić, szeptać słodkie słowa, miłe kojące dla uszu a potem będą wpijać we mnie szpilki. Nie pozwolę sobie na to. Poczekam, w tym roku wszystko sie skończy. Coś tak czuje.

sobota, 30 maja 2015

Szukam dobrej farby do włosów w odcieniu rudym- mniej więcej podobna do Garnier Oila Intensywna miedziana czerwień, bo ta cholernie niszczy włosy.


Czerwony lakier na paznokciach lekko się odprysł, tak jak wspomnienia w pamięci, albo rany na sercu. Sukienka w kratę, skórzana kurtka, wiatr szarpie mnie za włosy tak jak przykra świadomość tego ze schrzaniłam wszystko z własnej głupoty, albo lenistwa. Nie wiem sama.

środa, 27 maja 2015

Kiedyś miałam do niej żal. często się kłóciłyśmy, pewnie nie mniej niż teraz, tylko dziś jest różnica taka że nie milczymy tylko śmiejemy się pięć minut po kłótni. Ludzie mówią że zazdroszczą mi tak świetnego kontaktu z rodzicami, a nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo źle było wcześniej i ile pracy ja i oni musieliśmy włożyć w to by teraz mieć to co mieć.
Nie zapomnę nigdy tych wielu przykrych wspomnień, ale i nie zapomnę tych pięknych, które często przyćmiewają te złe.
Czasem wystarczy tylko chcieć by było dobrze.

sobota, 23 maja 2015

Nie doceniałam tego co miałam. Wtedy pisałam jak z nut, mruczałam metafory, przenośnie. Byłam nimi, uwalniałam się od trosk dzięki nim. Teraz o 4.25 codziennie budzę się, z ciężkim sercem, z wspomnieniami na powiekach, z gorzkim posmakiem w ustach, to chyba te słowa są jak muchy bzyczą mi w głowie bzzz bzzz, obserwuje je przed brudną szybę, nie widzę dokładnie ich kształtu jedynie jak się ruszają. Taka jestem właśnie sfrustrowana.

piątek, 22 maja 2015

Dużo obowiązków mam, coraz więcej i więcej i boje się, że nie dam sobie rady z tym wszystkim. Że przewrócę się, że upadnę twarzą w ziemię i nie wstanę, ze przerośnie mnie to wszystko. Ale staram się nie myśleć, staram się uciekać, lawirować między problemami. Nos mnie swędzi na miłość.
Nie dam sie troskom.
Do przodu. 

niedziela, 17 maja 2015

Kidy ktoś zapyta mnie czego się boję najbardziej w życiu, to na pewno nie powiem, że niepowodzeń, śmierci, czy dorosłości. Nie lękam się ośmieszenia, głodu, czy samotności -nawet jej się nie boję bo przyzwyczaiłam się i chyba bez niej już nie umiem funkcjonować normalnie.
Najbardziej w życiu boję się samego życia, samego czucia. uczuć się boje, zaangażowania. Nie pozwalam sobie na mocniejsze bicie serca na czyjś widok, abstrakcją są zaróżowione policzki czy spocone dłonie, obce są mi jąkania, plątania języka, pożądanie. Jestem chłodna jak posągowy marmur, zimna jak oczy moje, pozbawione wyrazu. Są ostre jak brzytwa, jak ostrze noża. Było tak czasem kiedyś, że chciałam sobie je wydrapać.
Przerażające jest to, że stałam się tym kim w dzieciństwie nie chciałam być.

Kiedyś byłam, żyłam, czułam. Impulsywna byłam, pyskata, zabawna, płaczliwa, nerwowa, krnąbrna, byłam pociągająca, teraz jestem bryłą lodu, Pani Zima rzucam słowami jak sztyletami.
Trafnie, celnie.

sobota, 16 maja 2015

Obudziłam się z dziś z szlochem na ustach. nie wiem czy to przez te koszmary, które męczyły mnie przez noc całą, czy to może te myśli czarne, okropne, dławiące. Zaciskały się na krtani odbierając powietrze, smród przeszłości wtargnął przez szczeliny ścian które starannie tworzyłam od roku. Rzadko się to zdarza bym zbłądziła w stronę przeszłości. Nauczyłam się egoizmu, duszenia empatii, współczucia.
Chłodny racjonalizm.

sobota, 9 maja 2015

Rozpuściłam się w cichych urwanych oddechach, gdy spomiędzy twoich spojrzeń wyłapałam zapach wanilii i pieczonych jabłek z cynamonem. Chciałabym, bardzo chciałabym przestać już się martwić, tylko żyć po to by żyć.

piątek, 8 maja 2015

Przygniatam się czasem ciężarem twego imienia, szczególnie wtedy gdy się zapominam i pozwalam sobie na swobodne wpadnięcie w objęcia przeszłości. Pachnie tęsknotą, waniliowymi świeczkami, dymem tytoniowym i papierosem. Smakuje kawą parzoną, rozpuszczalną z mlekiem, lodami w parku, piwem po zajęciach i ziemniakami.
Chciałabym się cofnąć do czasu w którym wszystko było.
Tak.
Po prostu było.

piątek, 17 kwietnia 2015

bywało czasem trudno, czasem myśli gniotły się bądź rozpychały w zależności od emocjo szarpiących mnie w żołądku. Wczoraj było dużo alkoholu, dużo papierosów, jeszcze więcej wspomnień.

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

niedziela, 12 kwietnia 2015

Bycie nikim mi nie odpowiada, ale to moje fatum.
Chciałabym opisać to wszystko co we mnie siedzi. Ten cały chaos troszkę uporządkować by nadać mu jakiś kształt, obraz. Zilustrować go, nakreślić kilka rys układających się w spójną całość, uwalniającą mnie od nadbagarzu w sercu, w umyśle, w duszy. Ale nie mogę. Bo albo boję się w sobie zanurzyć, tych emocjach. Pamiętam jak one mnie truły, odbierały mi możliwość jasnego myślenia. Kazały mi płakać po nocy, wić się w pościeli, nie spać, nie jeść. Nie żyć.
Albo już nie umiem. Nie umiem rysować, pisać. Umiem tylko wdychać powietrze i żyć i śmiać się. I być nikim.
Albo i to i to.



czwartek, 9 kwietnia 2015

Ukradłam czas, ten czas, jest mój i tylko mój. Nagięłam rzeczywistość, zrobiłam coś czego nie dokonał nikt inny, skradłam sekundy, minuty, godziny. Jestem Panią Czasu, jego królową i podwładna jednocześnie. Potrafię go przeciągać i naginać do własnych potrzeb. On potrafi mnie zabić i urodzić w jednej sekundzie. Jestem dla niego, a on jest dla mnie.
Nie potrafię kochać.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Z oczu wczoraj rosa kapała mi aż do dziś dzień, gdy to poranek obudził mnie lodowatym pocałunkiem, powietrze rozdęło płuca jak milion małych szpilek. Wiosna jakoś opornie zagląda mi przez okna. Brudne szyby od myśli, osad na szklance. Krzywe linie papilarne drogą twojego pożądania. Czułam twój wzrok znad oparcia pociągowego siedzenia gdy to kuliłeś się przede mną, ze strachu, ze wstydu. Wiem co mnie męczy w moim życiu. To monotonia, to nuda, monotematyczność. Jeden dzień to całe moje życie.
Ale tak to już jest z nami, wiecznie głodnymi, wiecznie spragnionymi. Moim największym problemem od urodzenia jest to że ja zawsze pragnęłam więcej, mocniej, dotkliwiej.

niedziela, 5 kwietnia 2015

powinnam zacząć malować, choć tak dawno trzymałam ołówek w dłoni to mam chęć malować farbami teraz, pokryć płótno kolorowa warstwa własnego potu, obraz przed oczami rozmazał się przez deszcz ze śniegiem, ktoś krzyczał do mnie, to dziecko krzyczało. Chce mi się mocnej parzonej kawy, papierosa i tego płótna czystego z tymi farbami. Poranka.
Zawsze budzę się z pierwszym westchnieniem poranka, gdy to księżyc składa ostatni pocałunek na drżących wargach, a słońce zazdrosne przebija się przez szarą warstwę własnych wątpliwości.
Niedzielna zaduma.
Wypompowałam się z energii, ciągle bym tylko spała i spała i przespałabym to życie, bo w snach nie ma ludzi bezczelnych, nie ma pretensji, niepewności, gdybań. Każdy ma swój świat, mój się rozsypał odkąd wena mnie opuściła. Najpierw była susza i wszystko w tym świecie uschło, potem powódź zabrała złudzenia, marzenia, obrazy piękne, potopiła motyle o dwuwarstwowych skrzydłach. Obiecałam sobie że już nie będę jęczała, że będę szczęśliwa, ale nie jestem. Mam niedosyt, jestem głodna. Gdybym chociaż mogła rysować, a nie mogę.

sobota, 4 kwietnia 2015

Nawet nie umiem opisać tego co we mnie bo we mnie jest wszystko, sama sprzeczność, jestem sprzecznością, jednym wielkim chaosem nie do opanowania. Możesz milczeć, mówić, zamykać oczy wtedy kiedy trzeba patrzeć, dotykać mnie lekko ja zawsze się rozwieje, jestem jednym wielkim znakiem zapytania, dumnie prężącym się na końcu pytania na które nikt nie zna odpowiedzi nawet ja sama.
Pamiętam jak wtedy wypiłyśmy wódki tak strasznie dużo, plątały nam się nogi w supeł i rzygałaś na stacji i w pociągu tak potwornie dużo razy, policja nas wtedy goniła. Ja ukryłam nas w łazience. Spałaś mi na piersiach, a potem dryfując 10 centymetrów nad chodnikami, ledwo widząc zakrzywione bloki miasta doszłyśmy do domu. Płakałyśmy wtedy i śmiałyśmy się na zmianę wplatając zgrabnie słowa na rzemyk naszego porozumienia. Wtedy nie potrzebowałyśmy słów, zdań wystarczyły tylko uśmiechy i spojrzenia by zajrzeć do serca drugiej. Pożyczyłaś mi oczy, i dłonie i język, a ja ofiarowałam ci swoją uwagę, radę, cierpliwość. Przytulałam cię wtedy gdy dusiłaś się w bańce własnego niezrozumienia. Wtedy mimo tragizmu, było pięknie.

piątek, 3 kwietnia 2015

Mój strach jest olbrzymi i sprytny. Nigdy go nie widać, dobrze potrafi się ukryć skubany, albo to ja jestem zbyt dumna by go pokazać.
Być może jedno i drugie.
Nie wiem jakie szarpią nim pobudki, bo serce innych ludzi potrafi bić szybciej na widok drugiego człowieka, ja się wstydzę miłości. Miłość to uzależnienie. Miłość to upokorzenie. Obrzydza mnie myśl, że mogłabym zachowywać się irracjonalnie, biegać za kimś z wywieszonym językiem, zarumienionymi policzkami i świecącymi oczami. A on by patrzył na mnie z satysfakcją myśląc tak mam ją już całą w sidłach swych, jest jak zwierze. Tak jestem zwierzęciem, tygrysem ponoć. Duma. Ja zawsze będę tylko swoja i dla siebie.
Do tej pory grałam w otwarte karty, bo co na sercu to na języku. Teraz muszę obrać inną taktykę, być bardziej przebiegłą, żmijowatą. Ludzie obracają szczerość przeciwko mnie i tratują mnie swoimi kłamstwami.
Nie będę ofiarą, włożę w pracę nad sobą jeszcze więcej pracy.
A w piątek pustka.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Obudziłam się jak zawsze koło piątej, jeszcze ciemno było za oknem, ale już z nieba baranki otrzepywały się i biały puch spadał na zazielenioną trawę. Drogą mleczna przyjechał mój rycerz, czarodziej, wkradł się do domu i zniknął między pierzyną. Mleko w ustach rozpłynęło się a w powietrzu ta dziwna mieszanka wanilii i czekolady. Szeptem powoli zawracam na drogę złą, powoli staje się swoim więźniem. Krok za krokiem po schodach na dół kierują mnie moje nogi, nie wiem czy jest mnie dwie, czy może trzy. Porwałam się dawno w strzępy, pozlepiałam się sama bo:
-Na ciebie można zawsze liczyć... ale czy ty masz na kogo?
-Oczywiście! Na siebie mogę liczyć zawsze!
Uzupełnieniem tego poranka byłby papieros. Tak. Papieros i kawa. 


Drugie śniadanie:
-Serek grecki
-Banan
-Łyżeczka kakao i cynamonu. 
Przestałam się odchudzać, będę jadła to co lubię.








środa, 1 kwietnia 2015

Kiedyś miałaś loki z cukru, oczy zielone jak trawa, a słowa ociekały czekoladą słodką. Kiedyś szeptałyśmy sobie o poranku zdań parę, przy papierosie, wtedy jeszcze nam nie smakowały pamiętam, i ta kawa przez którą nie spałyśmy całą noc, przez która biło szybciej nam serce, a może to przez natłok myśli, albo uciążliwej ciszy wtedy która roztapiała się i tężała na zmianę między nami.
Jestem martwa, a jednak żyje. Słowa już mnie nie wypełniają, nie spływają po skórze metafory którymi rzucałam na prawo i lewo. Może zbyt pochopnie dlatego znikły, wyparowały, nie ma ich. Szukam, ciągle szukam, może są za nerkami, a może w mózgu, tak tęsknie, bardzo za możliwościami które mi dawały, za uczuciem tego, ze nareszcie jestem kimś, a teraz kim jesteś? Powiedz jesteś kimś?
Nie masz nic. Jesteś Martwa a jednak żyjesz.
To chyba moja największa tragedia.
Ten stan trwania. Jakby zmroziło mnie w te zimne. Skóra zlodowaciała mi. Jestem jak te potwór z gdy o Tron, żywy trup. Tak jestem żywym trupem. Kiedy będzie mój świt?




Rozdrapałaś sobie te cienką granicę, te błoniastą ścianę odgradzającą rzeczywistość od fikcji. Zawsze miałaś z tym problem, już w dzieciństwie robiłaś rzeczy absurdalne, teraz robisz je w środku. Chowasz się i wyglądasz zza szczelin żeber. Chcesz zacząć oddychać, ale w miejscu w którym stoisz owszem jest powietrze, ale trujące.

wtorek, 31 marca 2015

  Kotlety sojowe:
  • 2 szklanki ugotowanej, odsączonej soi
  • 3 jajka
  • cebula
  • pęczek natki pietruszki
  • sól, pieprz do smaku
  • olej do smażenia
Soję i cebulę zmielić w maszynce do mielenia mięsa, dodać posiekaną natkę oraz jajka, doprawić i dokładnie wymieszać. 
Formować kotleciki, smażyć z obu stron na złoty kolor.




Składniki:
1 szkl suchej soi
2 jajka
2 ziemniaki
2 łyżki posiekanej natki pietruszki
ząbek czosnku
sól
pieprz
szczypta chili
pół łyżeczki oregano
pół łyżeczki curry
pół łyżeczki słodkiej papryki w proszku
bułka tarta - opcjonalnie
olej

Wykonanie:
Soję zalewamy wodą i moczymy przez noc. Gotujemy do miękkości.
Jeśli nie zostały nam z dnia poprzedniego ugotowane ziemniaki, obieramy surowe i gotujemy razem z soją.
Przestudzoną, odcedzoną soję i ziemniaki wrzucamy do misy blendera.
Dodajemy jajka, starty ząbek czosnku, pietruszkę i przyprawy, miksujemy aż składniki rozdrobnią się i połączą w masę.
Rozgrzewamy patelnię z niewielką ilością oleju.
Zwilżonymi w wodzie rękami formujemy kotleciki, które możemy lekko obtoczyć w bułce tartej (ale nie jest to konieczne), kładziemy na patelni.
Smażymy na rumiano z obu stron.



Żeby nie zginęły. 

poniedziałek, 30 marca 2015

Miał pełną szafę koszul z Vistuli, Lamberta, Wólczanki, Tommy'ego Hilfiger'a, Calvina Kleina białych, kremowych, chamois, lawendowych, mlecznych, perłowych, platynowych wyprasowanych na gładką taflę, bez żadnej skazy i garnitury antracytowe, agatowe, kamienno szare, popielate, czarne i teczek chyba z trzydzieści. Pachniał Isabey L'Ambre de Carthage na przemian z Chanel Allure Sport Eau Extreme. Woził się mercedesem z przyciemnianymi szybami, mieszkał w apartamencie blisko centrum, prawie na samym szczycie wieżowca. Wałęsały się koło niego piękne boginie, blondynki, brunetki, szatynki. Wszystkie zgrabne cudowne, piękne jak manekiny woskowe i jak te manekiny puste w środku. Wtedy gdy wychodził z pracy i wpadł niefortunnie na nią. Była zwykła, przeciętna, miała skórę jak mleko i włosy długie płomiennie rude. Oczy bystre świeciły jej się jak dwa ogniki, zielone. Śliczna była dla niego mimo że buzię może za okrągłą miała i może też miała skłonności do zbytnich krągłości to jej uśmiech był dla niego jak największa nagroda, jakby chwycił pana boga za nogi (…)

Kocham te momenty w życiu, te sekundy w których nic nie muszę. Wolność wlewa się do mnie, buzuje po żyłach, rozpiera mnie, rozrywa od środka. Świergot ptaków, błękitne burzowe niebo, rześki wiosenny wiatr targa mi włosy, alabastrowa skóra i ten zapach coco chanel mademoiselle...

Nie wiem kiedy zatamowałam lęk, strach i zależność. Nie wiem kiedy zerwałam łańcuchy z szyi- to wszystko stało się tak nagle. Nie boję się przypadkowego mijania na ulicy, niezaplanowanych spotkań, ciszy prześlizgającej się ukradkiem między naszymi spojrzeniami. 
Wylewa się ze mnie cynizm. 

sobota, 28 marca 2015

Teraz jestem tylko mocniejszym biciem serca, większą rudością, i uśmiechem rozcinającym bezczelnie spękane usta. Krew płynie kącikiem zdobiąc nabrzmiałe od rozwagi słowa. Czasem po alkoholu zdarza się odezwać dawna ja, potem jest mi wstyd strasznie. Bo lubię to nowe oblicze. Jest pewniejsze, stabilniejsze. Bardziej niezależne i silniejsze.

wtorek, 24 marca 2015

Obrysowuje kształt oczu który wyłania się między mglistymi czarnymi obłokami. Są jaśniejące, świdrujące zielone jak trawa na wiosnę, czuje rześki powiew wiatru, ciepłe promienie słońca muskają mnie po policzkach zarumieniły się od wspomnień. Coś upadło z hukiem na ziemie, to nie ja tym razem zdarłam kolana. Pluje jadem na ograniczone umysły ludzi. Nic nie poradzę na to że oni nie chcą rozumieć rzeczy oczywistych.

Kocham wiosnę.
Jest więcej tlenu
kolorów
uśmiechów
jest nawet więcej życia

poniedziałek, 23 marca 2015

Spomiędzy ust bucha para, kłębi się i szczypie w oczy. To chyba słowa tak ci parują, te gorące obietnice topnieją już w gardle, zamach Chanel Coco Mademoiselle, buty od Diora. Jadasz śniadanie u Tiffany'ego, perły na szyi, mała czarna, talia osy, kopertówka w dłoni, 12 centymetrowe szpilki. Dziwią się jak w nich chodzisz po całej butelce wina, lesz zgrabnie omijasz wszystkie wyboje i kłody rzucane ci pod nogi. Przecież jesteś kobietą sukcesu.
Prawda?

niedziela, 22 marca 2015

Moje myśli krążą wokoło jak ćmy, trzepoczą eterycznymi skrzydłami, pyłek zaprósza mi oczy przez co znowu ślepo dążę do celu. Czasami wpadam w obsesje, a to tylko dlatego, że długo już idę do tego celu mojego.
Waga mi przybrała, teraz trochę spada. Chcę się pozbyć nadmiaru siebie.

sobota, 21 marca 2015

Tak. Wypracowałam w sobie odruchy, które pozwalają mi na unikanie tych myśli lepkich, które bzyczą, jak chmara pszczół obijają się o ściany czaszki, wylatują uszami, ustami, nosem, tego dziwnego uczucia, które zawsze potęguje się na noc, gdy księżyc przykrywa wszystkich swoją kołdrą, gdy gwiazdy szemrzą swoje pieśni tajemnicze, zabierając ze sobą moje sekrety. Te wszystkie boleści nauczyłam się kruszyć w palcach nim zdążą dopełznąć do serca mego, nim zdążę poświęcić im kilka cyknięć zegara.
Dziś mam troszkę zły dzień.
Ponieważ tak to już jest z nami
że wstajemy rano, by potknąć się po południu
i może teraz leże trochę w środku (bo tylko w środku zwykłam się potykać)
to wstanę jutro z podniesiona głową.
Dumna.
Nieustępliwa.
Cała ja.

piątek, 20 marca 2015

Tęsknie za Tobą.
Może i byłam wtedy malutka, nóżki krótkie miałam, mleczaki i mleko pod nosem, to pamiętam doskonale Twój uśmiech, Twoje włosy związane w koński ogon i to w jaki sposób podpierałaś głowę na rączce. Jak czytałaś książkę, albo budowałaś ze mną zamek z kolorowych klocków.
Tęsknie za Tobą.
Często wyobrażam sobie jak rozmawiamy całą noc, jak dzielimy się ubraniami, jak razem wychodzimy na imprezę, jak jedna drugą taszczy do domu, chroni, broni przed okrutnymi ludźmi, ale odeszłaś.
Poszłaś sobie tam gdzie niby jest lepiej, do tego niby świata z biblii. I choć czasem pojawiasz mi się w snach, mglista tak samo uśmiechnięta, krucha to zbyt szybko rozpływasz mi się sprzed oczu, nawet nie zdążę wyszeptać do ciebie słów paru. Tęsknie za Tobą, kocham Cię bardzo. Kochamy.



Twoja siostra, P.

sobota, 14 marca 2015

Połamałam sobie wszystkie paznokcie, pokruszyłam je wtedy gdy życie wyrywało mi się z rąk, gdy szarpałam je za fraki przyciągając do objęcia silnego. Chciało znów mi uciec skubane, pogniewało się na mnie. Krnąbrne jest, a ja jestem kapryśna bardzo. Nie możemy się dogadać czasem, a wcześniej ciągle się kłóciliśmy. Teraz jest o niebo lepiej, bo oboje spokornieliśmy, może też dojrzeliśmy.
Chce być jeszcze bardziej niż jestem.

wtorek, 10 marca 2015

Jestem trochę zmęczona, trochę zawiedziona i zestresowana. Czasem łykam gule tkwiącą w gardle, czasem też budzę się w nocy z szybko bijącym serce, ale ostrożnie co nie znaczy że wolno lawiruje między wykrzyknikami które przykleiły mi się do buta i ciągną i próbują zatrzymać. Może też zamykam oczy na problemy i przeciągam wszystko co powinnam załatwić od razu, tak wiem jestem taka...






kupić:
Suchy szampon
Wcierkę Jantar
Farbę do włosów- odcień rudy
Maskę do włosów (jakąś z aloesem, dobrze nawilżającą)- wiem że nikt tego nie czyta, ale jakby ktoś mógł mi polecić maskę/odżywkę nawilżająca - niekoniecznie z aloesem to byłabym bardzo wdzięczna.

poniedziałek, 9 marca 2015

Chyba zrobię sobie rude włosy.
Tak zrobię to na pewno, czerwień mi się znudziła.

Inteligencja emocjonalna- 160


Boli mnie każdy mięsień, chce mi się spać.

Lista:
- zapuścić włosy (przynajmniej za zapięcie stanika)
- zadbać o włosy jeszcze bardziej
- pofarbować je na rudy
- zadbać o figurę (schudnąć)
- popracować nad charakterem (popracować nad byciem niemiłym dla ludzi, nie być "do ludzi" )
- rozwinąć swoje pasje
- znaleźć pracę
- nie poddawać się na studiach.
Założyłam sobie zamek w drzwiach, ćwiczę dalej. Nie poddam się.

piątek, 6 marca 2015

Bourjois, Healthy Mix znacznie lepszy niż Astor, Skin Match, Fusion Make - Up którego najjaśniejszy kolor był po prostu pomarańczowy, na szczęście jego trwałość nie przekraczała kilka godzin- szybko się ściera.





Wyprałam się, wyśmiałam się, wyplułam się, wy wy wy wy wy się

poniedziałek, 2 marca 2015

"Sprawiłeś, że płakałam. Ale nie za moje rzekome grzechy.
Płakałam nad stanem tego świata. Świata wypełnionego kłamstwami.
Świata pełnego obietnic, których nie można dotrzymać."
Rozdrapałam sobie przeszłość na skórze, próbuję zmyć dotyk twych dłoni, wypłukać smak twych ust z warg spękanych, krew strumieniem spłynęła kącikiem na białą bluzkę zatapiam wzrok w kleksach karminowych. Odwlekam wszystko na ostatnia chwilę, napinam granicę sprawdzając ich wytrzymałość. Planów tak dużo, żegnaj 4w5 witaj 7w8 jest mi z tym dobrze.

niedziela, 1 marca 2015

Jedyną moją wadą, a zarazem i kompleksem wielkim jest to, że jestem miła. Bycie miłym równa się z byciem sympatycznym, a bycie sympatycznym równa się z byciem nijakim. Logicznie idąc tym tokiem jestem nijaka. Bezbarwna, bez wyrazu. Rozlana, brak mi ścianek nadających kształt. Jestem taka miła, taka dobra, taka obrzydliwa, taka pomocna. 
Jeśli jest się miłym to ludzie przestają cię szanować. To bezdyskusyjna i niezaprzeczalna prawda.

piątek, 27 lutego 2015

Z rozmówek codziennych.

-Nie wiem czemu akurat ja, przecież ja nic takiego nie zrobiłam...
-Dla ciebie to nic, ale dałaś mu wiarę, a wiara góry przenosi.
Ludziom teraz pierdoli się w głowach. Naoglądały się skurwysyny filmów seriali i leżą do góry dupa i stawiają swoje roszczenia w oczekiwaniu na to, że happy end podany zostanie na srebrnej tacy. Do tego by było dobrze, trzeba dużo ciężkiej pracy, wielu potknięć, porażek, wysnuwaniu wniosków ale nie polega na poddawaniu się. Na leniwym okupowaniu swej kanapy i pustym płakaniu nad swoimi marzeniami, bo się nie spełniają. Nie spełnią się nigdy jeśli nie kiwniesz palcem, jeśli tylko będziesz gdybać, zastanawiać się, pierdolić o tym w kółko do wszystkich z nadzieją że pojawi się ktoś kto je spełni. Życie to nie film, więc jeśli czegoś chcesz to zamiast dopierdalać się do tych którym się coś udaje- a wiedz, że z pewnością nie przyszło im to od tak- to rusz dupę i zacznij coś robić ze swoim życiem.
PS. Nie zapomnij używać przy tym mózgu. 







To logiczne dla mnie, ale zauważyłam, że nie dla wszystkich, więc napisałam. Może komuś się zmieni spojrzenie na kilka spraw.

czwartek, 26 lutego 2015

Może i jestem nikim, tylko szarym elementem tego świata. Może i starannie odgrywam role, którą mi przyznało społeczeństwo i być może też sama stawiam sobie kraty, bariery przez, które nie mogę się przecisnąć, ale uwierz że robić wszystko co w mojej mocy. Mokre opuszki palców suną po chropowatej fakturze, zapach starych książek drażni nos. Edward Stachura pyta, że może nie warto? Chyba nie warto...Raczej nie warto. Nie, nie - nie warto. Ma racje nie warto za dużo myśleć, gdybać, ale co mi zostało, muszę się czymś zająć, ale tak bardzo chce rozkwitnąć w środku, na razie jestem tylko zeschłą kępką trawy.

środa, 25 lutego 2015

Zasypiam w zimnym łóżku i w zimnym się budzę.
Okropnie się wtedy czuję
jakby ktoś zamroził mi serce
a przecież bije.
Czasem mam ochotę zasnąć
i spać tak długo
i długo
przespać to życie.




Chciałabym uciec od tych emocji, uczuć, biegnę staram się jak najszybciej. Ale już nie mogę, słyszę boże kocham cię kocham go kocham ją. A mnie nikt nie kocha, tylko mój pies.
Zawsze radziłam sobie sama.

piątek, 20 lutego 2015

Tanie wino Amarena z colą smakuje jak cukierki, słodko przewraca się w żołądku, oblepia ścianki, umysły, neurony. Wszystko poukładałyśmy na swoim miejscu, wyszeptałyśmy parę wyjaśnień, kilka zrozumień. Jest pięknie, gdy na niebie świeci słońce choć zburzył mi świat ten cholerny Burzyciel Światów Niszczyciel Wielki on nie zagłębia się, nie pozwala sobie na to by czuć więcej, zdobywać więcej, tylko pływa po powierzchni każdego dobrego uczucia, zgorzknienie i zło- tym smakowały jego usta, czystym kłamstwem, obelgą, brudem. Przesiąknęłam nim. Jestem brudna. Skalana. Zedrzyj ze mnie skórę, wyłup mi oczy, połam ręce. Zrób ze mną co chcesz, czuję się jak naiwna szmata.
Jak mogłeś, Luka.
Luka ty cholerny kłamliwy sukinsynie.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Przypomniało mi się to w samą nieporę. ”
  • Edward Stachura, Siekierezada









I zastanawiam się czy kiedyś będzie odpowiednia pora by sobie to przypominać.
Ma ktoś wehikuł czasu?

niedziela, 15 lutego 2015

“ Jeżeli coś dotyka cię, znaczy: dotyczy cię. Jeżeliby nie dotyczyło cię - nie dotykałoby cię, nie zrażało, nie obrażało, nie drażniło, nie kuło, nie raniło. Jeżeli bronisz się, znaczy: czujesz się atakowany. Jeżeli czujesz się atakowany, znaczy: jesteś celnie trafiony. Miej to na uwadze.  ”
  • Edward Stachura
Słowa, uczucia, emocje, to wszystko co kiedyś było twarde, nabrzmiałe o wyrazistym smaku, zapachu teraz stało się wątłe, delikatne i kruszy się zawsze gdy tylko biorę je w dłonie.  Okruchy spadają pod stopy, czasem czuję się czysta i wolna od wszystkich trosk, wspomnień, a czasem dopada mnie, zaciska dłonie na krtani, wsuwa obrazy przed oczy, każe sobą gardzić, brzydzić się sobą. Jestem szczerą wariatką, a takich osób się nie kocha. Takie osoby są fajne jeżeli chodzi o umilanie czasu, ale potem pragniesz wrócić do stabilizacji, do swojej bezpiecznej monotonii pełnej niedomówień, domysłów, podejrzeń, a szczere wariatki Ci tego nie zaoferują.
Dlatego jestem sobie dla siebie.

sobota, 14 lutego 2015

Wyję zwykle w sobie, w środku. Nauczyłam się tego już jako dziecko- umierania pod żebrami, kulenia się w skorupie niewzruszonej, w pancerzu ochronnym. Ona pozwoliła mi uwierzyć że nie muszę sama konać, że mogę wypluć kilka łez na jej dłonie po czym odwróciła się ode mnie i zostawiła jak wszyscy. Teraz już nie dam nabrać się na te bajeczki ich, na te opowieści o pięknej treści, słowach ociekających rozbawieniem, przekonaniem trafiające wprost do ludzkich serc.
Ja już nie mam serca.

piątek, 13 lutego 2015

"Jak my się kaleczymy
roztargnieni spieszący się
jak my się kaleczymy
wzajemnie okrutni w skupieniu czujni
nieomylni w zadawaniu ciosu."
Tadeusz Różewicz
Dziś błękitniejsze niebo świeci nam w twarz ochłapami nadziei. Chce wiosny, chcę końca tego pierdolonego roku. Porcelanowa laleczka o włosach puszystych miękkich jak jedwab, jak krew tętnicza odcinają się od alabastrowej twarzy. Wszyscy jej się przyglądają, ale nikt jej nie chce. Jest za krucha, jest śliczna, piękna, cenna, ale za delikatna. Więc stoi sobie laleczka na półce lekko przykryta kurzem i czeka.
Bo tylko to jej zostało. 

 
Szukam dobrego rozświetlacza, jasnego różu i delikatnego bronzera.

wtorek, 10 lutego 2015

Dionne śpiewa mi o słodkiej miłości znów Princess o tym, że pale tylko jednego papierosa to nic złego, zawsze powtarzam sobie że to nic takiego, że zamykam uszy tylko na wybrane słowa, obce panie zaczepiają mnie na ulicy wróża mi ciemnego blondyna, wielka miłość, wielkie życie, wielkie sprawy tylko Yes, this is a kiss that I swear will blow your mind balansuje między ostrymi krawędziami ludzi zgrabnie, kradnąc ich serca, ich uśmiechy i serca, kradnę bo mam złodziejskie ręce papieros, kawa, papieros It's just a cigarette and it cannot be that bad
Schodzę na dno siebie choć wszyscy myślą że już latam.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Ludzie potrafią mieć pretensje o wszystko, o to że się zmieniasz, że się rozwijasz, że ci się coś udaje, że ci się nie udaje, ze masz ambicje, że masz wszystko to co pragną oni, a oni mają to co być może ty chciałabyś mieć, ale wiesz że to czyni cię jednostka odrębną, inną, wyjątkowa i akceptujesz to że nie potrafisz zrobić 80% rzeczy co inni, ale wiesz że umiesz zrobić te 20% których nikt nie potrafi.

niedziela, 8 lutego 2015

Napadało słów przez cała noc, całe sterty. Zalegają pod oknami ludzi, a ludzie boją się mówić więc siedzą cicho w domach, nie chcą brnąć w słowa, w rozmowy, czasem tylko krótkie monologi, wymuszone ciche dialogi i milczą bo milczeć jest łatwiej.

sobota, 7 lutego 2015

Czasem myślę sobie, że jestem skazana na samotność, czasem też cieszę się z tej samotności bo jak patrzę na tych ludzi, którzy mnie otaczają, mijają na ulicy, wodzą wzrokiem- są tacy nijacy. Malutcy w tej swojej zazdrości, kłamstwach, kompleksach z pogruchotanym kręgosłupem moralnym i etycznym, że cieszę się bo nie mam nikogo i jestem wolna jak kot- niezależna. Innym razem chcę umrzeć bo nie wyobrażam sobie życia w takim świecie w otoczeniu takich ludzi. Wtedy wchodzi do domu, staje we framudze i patrzy na mnie spokojnie, wlewając ukojenie i spokój do serc ludzkich, teraz przyszedł czas na mnie. Przymykam powieki osuwając się w ramiona losu, jemu powierzam swoje życie.
Wierzę w przeznaczenie.

piątek, 6 lutego 2015

Kąsa mnie w policzki mróz, całuje namiętnie w usta, brutalnie aż pękają na kilka części, krew skapuje po brodzie strużką i znika w dłoniach drżących jak listek na wietrze. Układam je na dnie słoika zamykam, pieczętuje i stawiam na półce pośród innych. Usypiam o czwartej budzę się o 5 niebo ma zamglony wzrok, zaspany jak ja.

środa, 4 lutego 2015

Patrzysz utęsknionym wzrokiem po płynnych lekko owalnych kształtach tego wszystkiego co nigdy nie będzie twoje, a jeśli ma być to każe na siebie bardzo długo czekać- za długo. Przesuwasz zgrabnie źrenicami po małych przebłyskach, iskierkach, drwią z ciebie, śmieją się. Tez z ciebie. Wzruszasz ramionami nie czując w zupełności nic a nic, a potem wracasz do domu i nagle zaczynasz płakać w poduszkę, no powiedz czemu?



Patrzysz z perspektywy osób trzecich na zlepki zdarzeń, układasz je jak puzzle przesuwając ciepłymi opuszkami po szorstkiej fakturze każdego kawałka. Widzę to w Twoich oczach. Krwawisz. Skamlesz w środku jak suka, ale twoje usta milczą zawsze gdy chcesz coś powiedzieć, gdy uśmiechasz się to cały świat się uśmiecha i ludzie mówią ci że osiągnęłaś już „coś” w życiu, ale dlaczego to owe „coś” jest dla ciebie niewidzialne?
Przerost ambicji, a może zbyt dużo książek w dzieciństwie? Uspokój się mała i daj sobie szanse na życie.

poniedziałek, 2 lutego 2015


Nie proś, bym zasypiała spokojnie
Z pustym sercem tak śpi się okropnie
A tak chciałabym, żebyś tę pustkę
Swym „dobranoc” wypełnił, nim usnę
Nie doczeka się serce styrane
Jak zasnęłam z pustym, z pustym wstanę.
— Magdalena Rusnak

piątek, 30 stycznia 2015

Perłowy odcień błyska między wilgotnymi ciemnymi językami nocnych koszmarów, miałam konia pięknego i uciekałam przed chmarą os, szerszeni i były ogromne pterodaktyle. Bałam się tak bardzo, aż w końcu dopadły mnie, zagryzły, zjadły mnie i mojego konia też. 
Chcę wiosny, chcę ciepłych poranków, uśmiechających się do mnie główek kwiatów, śpiewających ptaków. A najbardziej chcę uciec od siebie, od swoich myśli, od samotności, oszukiwania siebie. Chcę to, bo boli mnie wszystko, porównania, świadomość (...) Zbłądziłam w labiryncie z którego nie znalazłam jeszcze wyjścia. 
Chcesz być moim wyjściem?