czwartek, 2 kwietnia 2015

Obudziłam się jak zawsze koło piątej, jeszcze ciemno było za oknem, ale już z nieba baranki otrzepywały się i biały puch spadał na zazielenioną trawę. Drogą mleczna przyjechał mój rycerz, czarodziej, wkradł się do domu i zniknął między pierzyną. Mleko w ustach rozpłynęło się a w powietrzu ta dziwna mieszanka wanilii i czekolady. Szeptem powoli zawracam na drogę złą, powoli staje się swoim więźniem. Krok za krokiem po schodach na dół kierują mnie moje nogi, nie wiem czy jest mnie dwie, czy może trzy. Porwałam się dawno w strzępy, pozlepiałam się sama bo:
-Na ciebie można zawsze liczyć... ale czy ty masz na kogo?
-Oczywiście! Na siebie mogę liczyć zawsze!
Uzupełnieniem tego poranka byłby papieros. Tak. Papieros i kawa. 


Drugie śniadanie:
-Serek grecki
-Banan
-Łyżeczka kakao i cynamonu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz