Pamiętam
jak wtedy wypiłyśmy wódki tak strasznie dużo, plątały nam się
nogi w supeł i rzygałaś na stacji i w pociągu tak potwornie dużo
razy, policja nas wtedy goniła. Ja ukryłam nas w łazience. Spałaś
mi na piersiach, a potem dryfując 10 centymetrów nad chodnikami,
ledwo widząc zakrzywione bloki miasta doszłyśmy do domu. Płakałyśmy wtedy i
śmiałyśmy się na zmianę wplatając zgrabnie słowa na rzemyk
naszego porozumienia. Wtedy nie potrzebowałyśmy słów, zdań
wystarczyły tylko uśmiechy i spojrzenia by zajrzeć do serca
drugiej. Pożyczyłaś mi oczy, i dłonie i język, a ja ofiarowałam
ci swoją uwagę, radę, cierpliwość. Przytulałam cię wtedy gdy
dusiłaś się w bańce własnego niezrozumienia. Wtedy mimo
tragizmu, było pięknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz