środa, 1 kwietnia 2015

Jestem martwa, a jednak żyje. Słowa już mnie nie wypełniają, nie spływają po skórze metafory którymi rzucałam na prawo i lewo. Może zbyt pochopnie dlatego znikły, wyparowały, nie ma ich. Szukam, ciągle szukam, może są za nerkami, a może w mózgu, tak tęsknie, bardzo za możliwościami które mi dawały, za uczuciem tego, ze nareszcie jestem kimś, a teraz kim jesteś? Powiedz jesteś kimś?
Nie masz nic. Jesteś Martwa a jednak żyjesz.
To chyba moja największa tragedia.
Ten stan trwania. Jakby zmroziło mnie w te zimne. Skóra zlodowaciała mi. Jestem jak te potwór z gdy o Tron, żywy trup. Tak jestem żywym trupem. Kiedy będzie mój świt?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz