wtorek, 7 kwietnia 2015

Z oczu wczoraj rosa kapała mi aż do dziś dzień, gdy to poranek obudził mnie lodowatym pocałunkiem, powietrze rozdęło płuca jak milion małych szpilek. Wiosna jakoś opornie zagląda mi przez okna. Brudne szyby od myśli, osad na szklance. Krzywe linie papilarne drogą twojego pożądania. Czułam twój wzrok znad oparcia pociągowego siedzenia gdy to kuliłeś się przede mną, ze strachu, ze wstydu. Wiem co mnie męczy w moim życiu. To monotonia, to nuda, monotematyczność. Jeden dzień to całe moje życie.
Ale tak to już jest z nami, wiecznie głodnymi, wiecznie spragnionymi. Moim największym problemem od urodzenia jest to że ja zawsze pragnęłam więcej, mocniej, dotkliwiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz