Śnią mi się koszmary straszne, budzę się ze zgasłym krzykiem na ustach, powietrze rozrywa mi płuca, łykam je jak noworodek, albo topielec bardziej, bo rozpaczliwie zaciskam palce na ciele, wbijam paznokcie w skórę to sen, to sen to nie rzeczywistość. Czuję że nigdzie nie jestem bezpieczna, więc co chwilę uchylam powieki sprawdzając czy wszystko jest ok. Dziś pierwszy raz od kilkunastu lat poczułam zazdrość, szybko zgasła, zdusiłam ją jak niedopałek spodem buta. Potrafię zrobić ze swoim charakterem wszystko, wszystko w nim zmienić. Potrafię być każdym i nikim i pewnym razem doszło do momentu w którym nie wiedziałam kim jestem. Jak ja bym się zachowała w tej sytuacji, a nie ta osobą którą jestem. Czy jestem już sobą czy kimś innym.
Dlatego zabiłam każdego człowieka i teraz sama w domu siedzę i w tym domu wszyscy mnie kochają i nikt nie chce bym się zmieniała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz