piątek, 5 czerwca 2015

Wtedy paliłyśmy w kiblu po kilka papierosów czasem naraz, był to rytuał, było w tym coś magicznego, kruchego, ulotnego za czym tęsknimy, tęsknię za piciem wódki w tym kiblu, za zwierzeniami, za łzami w tym kiblu, za śmiechem w tym kiblu, małym ciasnym kiblu, za pluciem krwią do umywalki, za przytłumionym dźwiękiem szarych bloków, za chowaniem się przed światem, za dwudziestopięcio watowymi żarówkami dającymi więcej mroku niż światła, ale i tak kochałyśmy ten kibel bo było w nim coś magicznego jak w całych tamtych czasach, coś co rozkruszyło się i nie chce wrócić.
Może dlatego że wódka już nie ta sama, papierosy też nie te same, nie mieszkamy już w tej klitce z tym małym ciasnym kiblem i my chyba już nie jesteśmy takie jak wtedy.
Tylko te same wspomnienia mamy.
Nic więcej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz