Nie doceniałam tego co miałam. Wtedy
pisałam jak z nut, mruczałam metafory, przenośnie. Byłam nimi,
uwalniałam się od trosk dzięki nim. Teraz o 4.25 codziennie budzę
się, z ciężkim sercem, z wspomnieniami na powiekach, z gorzkim
posmakiem w ustach, to chyba te słowa są jak muchy bzyczą mi w
głowie bzzz bzzz, obserwuje je przed brudną szybę, nie widzę
dokładnie ich kształtu jedynie jak się ruszają. Taka jestem
właśnie sfrustrowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz