Wyję zwykle w sobie, w środku.
Nauczyłam się tego już jako dziecko- umierania pod żebrami,
kulenia się w skorupie niewzruszonej, w pancerzu ochronnym. Ona
pozwoliła mi uwierzyć że nie muszę sama konać, że mogę wypluć
kilka łez na jej dłonie po czym odwróciła się ode mnie i
zostawiła jak wszyscy. Teraz już nie dam nabrać się na te
bajeczki ich, na te opowieści o pięknej treści, słowach
ociekających rozbawieniem, przekonaniem trafiające wprost do
ludzkich serc.
Ja już nie mam serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz