wtorek, 29 listopada 2016
Denerwuję się, przeżywam niewypowiedziane słowa, niezaistniałe sytuacje, telefon, mokre oczy, rude włosy, koszula zielona w czarną kratę. Dopytują się szczegółowo, splatam dłonie zawsze gdy ktoś do mnie wyciąga swoje. Mówię, że tak leci nam to życie na niczym, słyszę potwierdzenie, że u niej tak samo jak u mnie. Pocieszamy się że wtedy było gorzej, że każda z nas wtedy na granicy śmierci była, to i tak jest na przykro bo wtedy razem, bo te filmy i ten kibel i te papierosy, ta wódka, te słowa splatały się, spływały po brodzie, po policzkach na ziemie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz