Zrobiłam to. Ze
zwykłej ciekawości, może też z sentymentu, jak i ze zwykłego
faktu, że podziwiam ten styl, tę lekkość i emocje, zrobiłam to.
Utonęłam, połknęłam, zadławiłam się. Teraz dyszę, kaszlę,
krztuszę się. Ciężko mi na sercu, myśli cięższe niż głowa.
Znowu gdybam, a gdybanie zazwyczaj sprowadza mnie na drogi pokryte
wszystkim co najgorsze, a ja butów nie mam, nic nie mam, naga
jestem, nagusieńka, paradoksalnie bo zima jest i wszyscy naciągają
na siebie warstwy lakonicznych odpowiedzi, pośpiechu, szybkich
spojrzeń, krótkich uśmiechów. Chyba znowu płakać noc całą
będę. Poobijane wspomnienia wracają, umazałam się znów nimi,
czuje się niechciana. I kurczę się w sobie i marzę o tym, ze
pewnego dnia się tak kurczę i kurczę i znikam. I mnie nie ma. I
kończy się wszystko i otula mnie ramionami błogi spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz