Składam się jak pościel składam zawsze do półki, między szczelinami ludzkich dusz układam swobodnie wypowiedziane półszepty, półsłówka. Kradnę uśmiechy, ubóstwa ochy i achy i coraz bardziej palę się z nienawiści do siebie. Chce wyciąć sobie to ciało całe by została mi tylko dusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz