czwartek, 20 listopada 2014

Stan mój nie powinien mnie dziwić.
Nie powinnam budzić się 15 godzin od przymknięcia powiek i zdziwić się
jak to?
Jak to, że położyłam się zmęczona i wstaję zmęczona?
Jak to, że jestem sama?
Że chce mi się płakać, że nie chce wstać, bo to cholernie niewygodne łóżko staje się nagle jak usłane różami. Wszystkie sprężyny wbijające się w żebra nagle znikają i pozostaje tylko cudowny sen, żadnej rzeczywistości. Żadnych łez. Nic. Tylko pustka.
Ciemne macki, ciężkie obłapiają cię, duszą, ciągną na samo dno. W czarną bezdenną otchłań. Nawet nie masz się komu wyżalić, bo nie masz, bo każdy ma swoje życie.



nie wiem jak to jest że widzę jak inni rozkwitają, huj że jesień inni puszczają pąki, piękne kolorowe kwiaty a ja stoję w miejscu. W jednym martwym punkcie i nie umiem się ruszyć. Nie umiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz