środa, 3 grudnia 2014

Nie mogę zapomnieć tych słów choć usilnie staram się nie gmerać w pamięci to wraca szczególnie wieczorem na noc, samą chce uciec do Morfeusza ale tej nocy nie zdołał mnie uratować, zrobiły to tabletki, cała garść dopiero wtedy zasnęłam niespokojnie, tocząc bitwę z rzeczywistością. Rankiem budzę się zbyt obolała by o tym myśleć, zmęczenie zlepia mi powieki i marzę o tym żeby spać dalej a usnąć nie mogę i leżę tak w pościeli upojona optymizmem, a wiem że wieczorem znów stoczę bitwę o sen.
Przez sen mówię, układam wiersze, modlę się i opadam zapach cynamonu roznosi się po pokoju. Czekoladą pachną mi włosy, zraniłam się w palec niby wrzecionem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz