Niebo opadło dziś na ziemię, osnuło
nas swoimi dłońmi, wplotło mi palce we włosy i złożyło zimny
pocałunek na ustach. Słodki sernik rozpuszcza się jak chmurka na
języku, zastępując gorzki posmak koszmarów sennych. Słowa
spadają z jej ust do kawy z cichym pluskiem, rozpuszczają się
wolno, oddech splamiony żalem i wyrzutami sumienia prześlizguję
się po stole i łapie mnie za gardło. Krótkie wyjaśnienia, skąpy
uśmiech, pozorna łata na relacje między ludzkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz