poniedziałek, 2 stycznia 2017

Nadal źle sypiam i od kilku dni planuję zakupy, ale rankiem zwlec się z łóżka nie mogę. W końcu o świecie ból głowy taki wielki był, wypchałam się owsianką, Rose Gold na powiekach i pomarańczowa- czerwień na ustach. Ściskam bilet w ręku, później kupuję dwie książki za 45 złotych, maskę do włosów bambusową i henny. Później czytam z szynką raz, rozmawiam z panem na dworcu, zbieram komplementy na temat włosów, rumienię się, zbieram koszmary do worka. Wspominam. 

Rok 2016 może nie należał do najłatwiejszych, ale był dla mnie rokiem przełomowym. Rokiem w którym wyrwałam się z klatki, przełamałam ostatnie bariery, być może nie całkowicie wyzbyłam się ciemnych myśli, ale wiem jak sobie z nimi radzić. Nauczyłam się swojej wartości, tego, że wcale nie jestem taka zła jak obrazuje mnie mój mózg. Mam w sobie ogrom siły, ale jeszcze dużo pracy mnie czeka. 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz