wtorek, 27 grudnia 2016

Na dworze szaro jest, niebo taflą jednolitą obleczone, czasem topi się i spada nam na głowy. Śpię dłużej, ale w nocy za to budzę się często z przyczyn wielu, czasem choroba, koszmary, czasem boli coś – nierzadko to serce z kamienia. W kościele słyszę głos, widzę go. Jest piękny jak zawsze. Jest czyjś. Jestem zazdrosna. O to, że innym serce w piersi bije gorące, żywe, tłoczy te krew czerwoną, ciepłą, że to serce głębokie jest puchate, mięsiste. Że potrafią, że nie boją się tam chować ludzi, tam do środka samego. Tam gdzie najdelikatniej i najbardziej boli. 
Ja się boję. Uciekam od nich wszystkich do domu, a w domu oglądam Naruto, czytam Faktotum, słucham Karoliny Baszak, rozmawiam, nie myślę, łykam prochy i gdybam. Gdybam. Uciekam w swój świat, tam mam wszystko to czego chce, a po co boję się sięgnąć. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz