Stan mój nie powinien mnie dziwić.
Nie powinnam budzić się 15 godzin od przymknięcia powiek i zdziwić się
jak to?
Jak to, że położyłam się zmęczona i wstaję zmęczona?
Jak to, że jestem sama?
Że chce mi się płakać, że nie chce wstać, bo to cholernie niewygodne łóżko staje się nagle jak usłane różami. Wszystkie sprężyny wbijające się w żebra nagle znikają i pozostaje tylko cudowny sen, żadnej rzeczywistości. Żadnych łez. Nic. Tylko pustka.
Ciemne macki, ciężkie obłapiają cię, duszą, ciągną na samo dno. W czarną bezdenną otchłań. Nawet nie masz się komu wyżalić, bo nie masz, bo każdy ma swoje życie.
nie wiem jak to jest że widzę jak inni rozkwitają, huj że jesień inni puszczają pąki, piękne kolorowe kwiaty a ja stoję w miejscu. W jednym martwym punkcie i nie umiem się ruszyć. Nie umiem.
czwartek, 20 listopada 2014
środa, 19 listopada 2014
Zaciskam dłonie
na szyi twej
z lubością patrzę
na strachu biel
na oczy półżywe
na język połmartwy
w oddechu urwanym
topię się
i śmieję się skrycie
i głośno się śmieje!
ze śmierci ukrytej za tobą.
I krwią spluwasz
ja jadem
i szepczesz coś cicho
nim oczy twe pustką za zioną
opadasz już zimny
spokojny
niewinny
na ziemię pokrytą mym jadem.
wtorek, 18 listopada 2014
wtorek, 11 listopada 2014
Stałam
się głodna w zły sposób
gdy
łapię
Ogryzki
dni
i
ochłapy nocy
spękane
usta
zagryzam
zimny
naskórek
zdrapuję
Ma
duże oczy
zielone
niepokój
w sercu
i w
duszy
choć
wczoraj deszcz kropił
żałośnie
nie
rozpuścił mnie
nie
zniszczył
tylko
nadkruszył
troszeczkę.
A
chciałam zniknąć
i się
nie obudzić.
Tylko śnić wieczność całą
i
całą wieczność się budzić
to
żyję nadal w przestrzeni
martwej
pustej
matowej.
Może
to monotonia tak na mnie działa, może to wszystko budzi się wtedy
kiedy ja pragnę zasnąć najbardziej. Widzę ludzi odzianych w
garnitury. Znikają wtedy gdy zdążę otworzyć szeroko oczy.
Rozpływają się jak duchy. Ja tez kiedyś się tak rozpłynę,
każdy z nas będzie znikał wtedy kiedy będzie chciał być jak
najwyraźniej widoczny. Życie składa się z paradoksów ironii i
sarkazmów. Szczęście w nieszczęściu.
niedziela, 9 listopada 2014
Co kupić?
Kupić:
Revlon najjaśniejszy.
Byłam światkiem wypadku od którego włos staję dęba na głowie, a zilmne ciarki niczym stado rumaków przebiegają wzdłuż pleców. Przez takie rzeczy człowiek myśli ile warte jest ludzkie życie?
Ile warte jest życie tej czternastoletniej dziewczynki?
około 120km/h i popis przed znajomymi?
szybsze dotarcie do celu?
Ile warte jest Twoje życie?
Maska aloesowa- Equilibra
Odżywka firmy Equilibra
Maska aloesowa, Natur Vital
Kallos- bananowa
Odżywka intensywnie regenerująca,
Artiste
Balsam łopianowy- Green Pharmacy
Balsam aloesowy- Mrs Potters
Mam hopla na punkcie włosów, na punkcie wagi, na punkcie psów, na punkcie prywatności... wielopunktowe jest to życie moje.
Revlon najjaśniejszy.
Byłam światkiem wypadku od którego włos staję dęba na głowie, a zilmne ciarki niczym stado rumaków przebiegają wzdłuż pleców. Przez takie rzeczy człowiek myśli ile warte jest ludzkie życie?
Ile warte jest życie tej czternastoletniej dziewczynki?
około 120km/h i popis przed znajomymi?
szybsze dotarcie do celu?
Ile warte jest Twoje życie?
czwartek, 6 listopada 2014
Pamiętam, że jako dziecko lubiłam chłodne, zimne miesiące. Jesień kojarzyła mi się z grubymi swetrami, z ciepłym mlekiem i zabawami w berka pośród kolorowych liści. W zimę lubiłam jeździć na sankach, rzucać się śnieżkami. Zawsze siadałam w oknie przykryta kocem z kubkiem ciepłego kakao i patrzyłam jak grube płatki śniegu szaleją na zewnątrz. Lubiłam to.
Teraz jesień kojarzy mi się ze snem, z odlatującymi ptakami, ze śmiercią. Przynosi ze sobą melancholię, obawy, strach. Zimna jest za zimna. Za samotna. Za mało w niej radości, a może to wina tego, że dorosłam? Może jako dziecko umiałam doceniać rzeczy małe, a teraz ciągle mi mało. Ciągle czuję niedosyt? Jestem kawałkiem puzzla. Nie pasuję do tej układanki, a oni na siłę próbują mnie dopasować. Moim kosztem. Nie swoim.
Muszę coś z tym zrobić, bo inaczej zwiędnę jak mój wrzos na półce.
Chyba go zabiłam opuszczając go na dłuższy czas.
Umarł w/z samotności.
Teraz jesień kojarzy mi się ze snem, z odlatującymi ptakami, ze śmiercią. Przynosi ze sobą melancholię, obawy, strach. Zimna jest za zimna. Za samotna. Za mało w niej radości, a może to wina tego, że dorosłam? Może jako dziecko umiałam doceniać rzeczy małe, a teraz ciągle mi mało. Ciągle czuję niedosyt? Jestem kawałkiem puzzla. Nie pasuję do tej układanki, a oni na siłę próbują mnie dopasować. Moim kosztem. Nie swoim.
Muszę coś z tym zrobić, bo inaczej zwiędnę jak mój wrzos na półce.
Chyba go zabiłam opuszczając go na dłuższy czas.
Umarł w/z samotności.
środa, 5 listopada 2014
poniedziałek, 3 listopada 2014
Chciałabym zaznać spokoju. Podobnego
do tego podczas zasypiania ze świadomością, że następnego ranka
nic Cię nie czeka tylko błogie lenistwo. Chciałabym zaznać
takiego spokoju na co dzień, by nie musieć kisić się w złości i
w szaleństwie cały czas. Mam ochotę rozdrapać skórę aż do
krwi, morduje wszystkich dookoła w myślach, zabijam ich w okrutny
sposób. Łykam za dużo leków na uspokojenie ale nic nie pomaga,
muzyka nie pomaga, ćwiczenia nie pomagają, pisanie też nie. Nic.
Mam ochotę od nich uciec, rozbić telefon o ścianę, przez okno
wyrzucić laptopa. Chcę przestać istnieć dla wszystkich, a
najbardziej dla siebie.
Nie mogę wytrzymać.
O schudłaś jak mogłaś, o jakie
piękne i lśniące masz włosy, jak to zrobiłaś, o jezu olej na
włosy jakie to fe i ble i matko myjesz włosy żelem intymnym jesteś
dziwolągiem bo nie jesz fast foodów i chudniesz i ćwiczysz a
przecież nie możesz bo oni siedzą na grubych dupach i nic nie
robią więc ty też nie możesz nic robić.
Chyba za to najbardziej nienawidzę
ludzi.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)