Myślę, że przez miesiąc, albo dwa będę stosowała na skórę głowy domową maskę z drożdży. Zobaczę jakie będą efekty, ale liczę na wysyp baby hair.
Drożdże+ olej rycynowy+ maska Fitomed ekstraziołowa regenerująca( ta z wyciągiem skrzypu, pokrzywy, lipy, szałwii itd)
Planuję dokupić jeszcze olejek z imbiru bo czytałam, że też wspaniale działa na porost i odżywianie włosów ;3
piątek, 22 lipca 2016
środa, 20 lipca 2016
Znowu budzę się w nocy z piachem pod powiekami, ale bez strachu. Nie wodzę nieprzytomnym wzrokiem po lepiącej się do skóry ciemności, nie doszukuję się znajomych kształtów w nic nie znaczących już przebłyskach, czy zarysach. Wcześniej krztusiłam się na myśl o tym, że będę musiała wyjść spod splotu marzeń, planów, że odsłonie się cała i ludzie ze wstrętem odsuną się ode mnie i powiedzą "o Boże, spójrz jakie okropne ma wnętrze" teraz wiem, że tak nie jest, że ukwieciona jestem w środku, że mam dużo do powiedzenia i że ten kto ma mnie cenić ceni, a ten kto błoto ma zamiast mózgu i ten kto karmi się krzywdą ludzką powie to co jest w cudzysłowie, a ja uśmiechnę się na to, może coś odpowiem i odejdę. Bo zaakceptowałam fakt, że niektórzy ludzie to mendy okropne są, że boją się myśleć, że tylko wymagają, zamiast też coś z siebie dawać.
I wstaję rano i jadę i kupuję pędzle do malowania, zanoszę papiery na uczelnie i słyszę miłe słowa i wszyscy cieszą się na mój widok, że kontynuuję, że fajnie, powodzenia życzę, (nie)dziękuję, później kupuję szampony Barwa Ziołowa, które nigdzie dostać nie mogłam, ale wcześniej wstępuję do zielarskiego. Jem kapuśniaczka, jestem obiektem obserwacji, ale i sama obserwuję. Zrywam porzeczki i agrest i mówię na głos co chwilę, ze wykończę się chyba jak nie prześpię się choć trochę. Nadchodzi noc, a ja mam koszmary.
I wstaję rano i jadę i kupuję pędzle do malowania, zanoszę papiery na uczelnie i słyszę miłe słowa i wszyscy cieszą się na mój widok, że kontynuuję, że fajnie, powodzenia życzę, (nie)dziękuję, później kupuję szampony Barwa Ziołowa, które nigdzie dostać nie mogłam, ale wcześniej wstępuję do zielarskiego. Jem kapuśniaczka, jestem obiektem obserwacji, ale i sama obserwuję. Zrywam porzeczki i agrest i mówię na głos co chwilę, ze wykończę się chyba jak nie prześpię się choć trochę. Nadchodzi noc, a ja mam koszmary.
poniedziałek, 18 lipca 2016
wtorek, 12 lipca 2016
Bawiłam się super na weselu, ale może od początku to był staranny makijaż w tonacjach różowo brązowych z czarną kocią kreską i rude loki robione na lokówce przedpotopowej mojej mamy, poparzone palce i zepsuty lakier by na 5 minut przed przyjazdem Jego na gwałt jechać do sklepu i kupić drugi. Był stres potem, jego brat w lnianym garniturze z dredami i jazda do kościoła i już widziałam, ze coś się zaczyna z nim dziać ale tak to już jest z Najgorszymi ludźmi na świecie. Drżał z podniecenia, potem masa aluzji do jego wujków i cioć. Podaje ręce, uśmiecham się milion razy, mówię swoje imię, a willa jest piękna, później pyszne jedzenie, rosół z uszkami z mięsem bażanta, później gulasz z dzika, paszteciki z zająca, dobra muzyka, dużo pytań "od kiedy jesteście razem?" i na nic zdały sie tłumaczenia, że my nigdy, że to nie możliwe, na koniec była kłótnia, miłe rozmowy z chłopakiem z dredami, noc w hotelu, spanie na podłodze, rankiem bolący kark i wściekłość.
Ale było super.
Ale było super.
piątek, 8 lipca 2016
No i tak było, milion spotkań kolejnych, były lody, masa komplementów, staranny makijaż, jutro wesele, były zakupy, multivitamin, make me brow i contour kit oraz pończochy, jutro będzie jeszcze bardziej staranny makijaż, czerwona sukienka, rude loki i szpilki, pończochy, karminowe usta i paznokcie i myślę że dobrze mi to zrobi. To wyjście do ludzi. Myślę, że zmieniłam się bardzo. Na lepsze.
Ale proszę, nie zakochuj się we mnie.
Ale proszę, nie zakochuj się we mnie.
wtorek, 5 lipca 2016
I tak było. Tak mają ludzie którzy za dużo myślą, za dużo spekulują. Gdy otrzymałam te wiadomość od razu mój mózg poskładał fakty, jak się później okazało w złudną hipotezę i zdziwiłam się jak z tego wyszła RANDKA! Może to za dużo powiedziane, zwykłe spotkanie, było piwo, dużo spacerów, potem lody, które stały mi kołkiem w gardle i przełknąć ich nie mogłam, ze skrępowania, potem ławka nad jeziorkiem i interesujesz się fantastyką? Tak bardzo. A upodabniasz się do osób fantastycznych... Ja? No tak, masz takie fantastyczne oczy... i myślałam, że wyjdę z siebie ze śmiechu i z zażenowania. Że wstanę z tej ławki i pójdę utopić się w tym jeziorze, a później mnie przytulił, a ja się odsunęłam i co nie lubisz męskiego dotyku, a ja no co ty, lubię, a on no wiesz masz takie kształty, że trudno się oprzeć, wtedy już byłam pewna, że utopię się w tym jeziorze, już nawet wstałam, z myślą że zdechnę ale dał mi fajkę odpaliłam potem był kolejny nasz znajomy, kolejne piwo jak wróciłam do domu, napiłam się kolejnego i nie umiem odnaleźć się w sytuacjach w których ktoś mi okazuje zainteresowanie. Będzie wesele i milion spraw. Nie żałuję.
piątek, 1 lipca 2016
Idę środkiem chodnika, dziesięć centymetrów ponad nim i myślę, że wszystkim jest bardzo gorąco, ale dla mnie jeszcze za zimno jest by założyć krótkie spodenki, by zdjąć z siebie te warstwę milczenia, odkryć i przyznać się do wszystkich swoich słabości. Jeszcze jest dla mnie za zimno.
Tego samego dnia wracam do domu i piję piwo z tatą i z tatą śmieję się, że buduje dla mnie złote tarasy, odbieram sms-y od natrętnego adoratora, czytam, słucham, milczę i się uśmiecham.
A przede wszystkim tęsknię tylko nie wiem czy oni tęsknią za mną.
Tego samego dnia wracam do domu i piję piwo z tatą i z tatą śmieję się, że buduje dla mnie złote tarasy, odbieram sms-y od natrętnego adoratora, czytam, słucham, milczę i się uśmiecham.
A przede wszystkim tęsknię tylko nie wiem czy oni tęsknią za mną.
Budzę się o 2.22 w nocy by kotłować się w pościeli jak w oceanie do 7.00 nad ranem, jem owsiankę z czereśniami i jadę odebrać indeks. Po drodze czytam Radio Armageddon i kupuję dwie szczotki do włosów, maskę i wcierkę. Uśmiecham się do pani z dziekanatu, którą bardzo lubię, która łapała mnie na paleniu i klnięciu tuż pod jej oknem, która śmiała się z tego i goniła mnie po mieście na pasach by spytać kiedy wreszcie oddam indeks bo inaczej skreślą mnie z listy studentów. No i skreślili. Myślę, że ona też mnie bardzo lubi.
Wytrąciłam się z równowagi przed wczoraj i chwieję się na cienkiej linie raz z prawo, raz w lewo. Wypada mi serce i łapę je pośpiesznie, wkładam w swoje miejsce. Odganiam myśli, jak chmara much, bzyczą koło głowy. Staram się nie myśleć o osobach, które nie powinny tyle dla mnie znaczyć.
Wytrąciłam się z równowagi przed wczoraj i chwieję się na cienkiej linie raz z prawo, raz w lewo. Wypada mi serce i łapę je pośpiesznie, wkładam w swoje miejsce. Odganiam myśli, jak chmara much, bzyczą koło głowy. Staram się nie myśleć o osobach, które nie powinny tyle dla mnie znaczyć.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)