"Dziś rano cały świat kupiłem,
gwiazdy i słońce, morze, las, i serca, lądy i rzek żyły, Ciebie
i siebie, przestrzeń, czas. Dziś rano cały świat kupiłem, za
jedno serce cały świat, nad gwiazdy szczęściem się wybiłem, nad
czas i morskie głębie lat... Gorące morza sercem płyną - -
pozłocie nieprzebytych sław, gdzieś rzeki nocy mnie wyminą w
głębokich morzach złotych traw. Chcę czerwień zerwać z kwiatów
polnych, czerwienią nocy spalić krew, jak piersi nieba chcę być
wolny, w chmury się wbić w koronach drzew."
K.K.Baczyński
Nie wiem jak wy, ale ja zawsze rozsypuję się na około pół roku. Pod koniec sklejam się jakoś by funkcjonować normalnie przez następne sześć miesięcy. I tak sobie chodzę i działam całkiem sprawnie, nawet bardzo dobrze. Śmieję się, nawet bywam szczęśliwa, a może to złudzenie. Bo w tym okresie jestem zabiegana, bo uciekam ciągle przed sobą.
Da się.
Na te sześć miesięcy gdy słońce piecze Cię w skórę, gdy wypala Ci oczy spływają wzdłuż policzków, trawa jest zielona, niebo jest niebieskie. Kwiaty są wielobarwne da się uciec od siebie.
Wtedy mam duże pole do manewru, mam więcej czasu, mniej obowiązków więc uciekam w tym czasie od siebie jak najdalej. Oddzielam starannie dusze od ciała i uciekam, hen hen he daleko jak najdalej w stronę jasnego światła nie odwracam się do tyłu.
Nie oglądam.
Ale gdy tylko zardzewieją liście, gdy niebo przykryje gruba warstwa chmur, dzień jest krótszy a noc jest dłuższa. Wtedy dusza z hukiem wraca na swoje miejsce, wtedy jakimś dziwnym trafem nawet myśli mnie doganiają czasami nawet te przeterminowane. Na tę cholerną Jesień nawet dzieje się więcej przykrych zdarzeń. Na jesień palę więcej papierosów, piję więcej herbaty, więcej też płaczę truję się i gdybam. Jest mi ciągle zimno i ciągle smutno i ciągle samotnie.
Samotnie.
Samotnie.
Samotnie.
Samotnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz