czwartek, 31 grudnia 2015

nie wiem z czego się tak cieszą, z tego że są o rok starsi, czy z tego że "moga zacząć wszystko od początku" a tak naprawdę nic się nie kończy kończy się tylko życie nasze, a ja chciałabym żeby moje się już skończyło, chciałabym, zasnąć gdzieś między obłokami, skulić się tam, jak kulę się co noc w pościeli targana strachem, w nocy koszmary w dzień koszmary, ciąglę się boję cały czas. Ten dzień spędzę pod kołdra chowając sie przed światem.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Mój pies ciągle mi się przygląda jakby napatrzyć się na mnie nie mógł, czasem pochodzi i prosi się o drapanie, ale częściej odchodzi w swoim kierunku.

sobota, 26 grudnia 2015

niedziela, 20 grudnia 2015

Jak mogłam pomyśleć że ktoś może mnie chcieć skoro ja sama nawet siebie nie chce.
Podobno każdy powinien mieć swój wiersz, więc ja będę mieć jeden. 

Wiersz o niczym. 


Kiedyś było tyle
Teraz nie ma nic. 
Kiedyś słów się przelewało
Teraz myśleć nie ma o czym








Przyjrzałam się sobie i jezu jaka ja jestem brzydka :''''D






piątek, 18 grudnia 2015

Jednym z wielu problemów bycia mną jest to że mam suczą mordę i wszyscy myślą, że jestem wredna i nikt nawet nie chce mnie poznać i przekonać się, że tak nie jest. To JA muszę wszystkim ciągle all day all night udowadniać, że tak nie jest. A już broń boże gdybym miała zły dzień, przecież ja mam 36h na dobę rzygać tęczą. No super!

niedziela, 13 grudnia 2015

Jestem wredna. Jestem wredna bo wiem, że rysuje lepiej od tej osoby i publikuje moje prace po to by ona miała ból dupy.
odłożyłam sobie pieniądze na książki. 
Planuje ponownie odłożyć sobie pieniądze na pędzle do oczu oraz na kosmetyki The Balm. 

piątek, 11 grudnia 2015

Lekarz powiedział ze nie wypadł, a wysunął mu sie ten dysk. Bierze leki, witaminę B. Czuje sie już lepiej, kamień z serca.

środa, 9 grudnia 2015

Źle sie czuję, nie spałam całą noc z nerwów tylko kręciłam się i płakałam, co chwilę wstając i sprawdzając jak czuje się mój piesek. Moi rodzice robili to samo, jutro do weterynarza na kontrolę i zobaczymy co dalej. Dziś na szczęście czuje się już troszkę lepiej i nieco nam ulżyło. 

Jest mi duszno, nie mogę złapać powietrza, ręce drżą mi jakbym miała parkinsona. Mam nadzieje że chociaz tej nocy troche sie prześpię. 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Zastanawiam się czy nie założę bloga z recenzjami książek, choć nie wiem czy sobie poradzę, bo nigdy nie pisałam takich rzeczy, ale jak nie spróbuje to sie nie dowiem prawda?
Postanowiłam wrócić do rysowania bo pamiętam jak wielką radość miałam z tego, ale wymagania tez sobie stawiałam bardzo wysoko poprzeczkę do której nawet dosięgnąć nie mogłam, a co dopiero przeskoczyć ją. Dałam się zgasić tylko dlatego ze mój blask raził kogoś w oczy, a przecież patrzyć na mnie nie musiał. 
Chyba poucinam kontaktów jeszcze choć został mi już jeden. Czasem lepiej jest coś uciąć niż cierpieć a ja niejasnych sytuacji nie lubię. 

niedziela, 6 grudnia 2015

Chciałabym się przytulić i zasnąć, a nie kotłować się z krzykiem na ustach gdy księżyc niebo kroi na części, budzę się spocona, ktoś podrzyna mi gardło, ktoś wbija mi pięść w żebra, ktoś inny goni mnie, uciekam uciekam, wszędzie uciekam, w snach uciekam, w rzeczywistości uciekam. Kiedyś potrafiłam się schować, teraz trochę brakuje mi boi ratunkowych, ale to nie oznacza że przestaje robić dobrej miny do złej gry.
chyba za bardzo okuwam się w pancerz, albo zbyt mocno podkulam ogon i uciekam do domu, juz niedługo, niedługo zamówię sobie milion książek i oderwę się od myśli bo zmęczyło mnie ignorowanie ich, za głośno bzyczą, uderzają skrzydłami o oczy, jak ćmy o żarówkę. Ktoś mógłby mi zrobić krzywdę, poderżnąć gardło, albo skręcić kark. Nie miałabym mu tego za złe.

sobota, 5 grudnia 2015

Śnią mi się koszmary straszne, budzę się ze zgasłym krzykiem na ustach, powietrze rozrywa mi płuca, łykam je jak noworodek, albo topielec bardziej, bo rozpaczliwie zaciskam palce na ciele, wbijam paznokcie w skórę to sen, to sen to nie rzeczywistość. Czuję że nigdzie nie jestem bezpieczna, więc co chwilę uchylam powieki sprawdzając czy wszystko jest ok. Dziś pierwszy raz od kilkunastu lat poczułam zazdrość, szybko zgasła, zdusiłam ją jak niedopałek spodem buta. Potrafię zrobić ze swoim charakterem wszystko, wszystko w nim zmienić. Potrafię być każdym i nikim i pewnym razem doszło do momentu w którym nie wiedziałam kim jestem. Jak ja bym się zachowała w tej sytuacji, a nie ta osobą którą jestem. Czy jestem już sobą czy kimś innym. 
Dlatego zabiłam każdego człowieka i teraz sama w domu siedzę i w tym domu wszyscy mnie kochają i nikt nie chce bym się zmieniała. 

czwartek, 3 grudnia 2015

Jesień nigdy nie była jej ulubiona porą roku. Znaczy smutna była cały rok, ale jesienią jakby nikła trochę, robiła się wtedy półprzezroczysta, jak mgła, albo chmurka. Uciekała spojrzeniem w bok, zagryzała popękane usta, a poobgryzane paznokcie chowała do kieszeni płaszcza jakby z nadzieją że tego nikt nie zobaczy. Jakby całej jej nie zobaczy, ale nie dało się na nią nie patrzeć, bo wzrok lgnął do jej twarzy jak magnez. Cała taka była. Zapadała w pamięć i gdy przechodziło się przez miasto i mijało się te milion pędzących osób to ją zawsze się rozpoznawało, nie wiem czy po tych smutnych oczach, czy po bladej twarzy, ale już z daleka wiedziałam gdy szła ona. Jesień przywodziła ze sobą milczenie i nostalgię w która ubierała się jakby chciała by było jej od tego cieplej, czy było nie wiem. Nie zadałabym jej tego pytania nigdy. 
Była jedną z tych osób która znała odpowiedź na chyba każde pytanie egzystencjalne i potrafiła z prędkością milisekundy podać receptę na zło. 
I może była ona niemożliwa pod każdym względem i większość osób jej nie doceniała, to ja ją trochę rozumiałam czemu uciekała do domu przed ludźmi. Jesienią takie rzeczy się zdarzają a jej wyjątkowo w jesieni nie do twarzy było. 
Ludzie nie mają sumienia w ogóle, skrupułów żadnych. Zadają jakieś debilne teksty, albo mądrują się cholernie na tematy o których nie mają zielonego pojęcia. Nikt kto nie przeżył takiej tragedii jak śmierć siostry, córki nie ma prawa wypowiadać się na ten temat i szerzyć swoich chorych opinii. "miałaś cztery lata to nie miało w ogóle na ciebie żadnego wpływu" jasne kurwa w ogóle nie odczułam tego, huj z tym ze przez kolejne dwanaście lat u mnie w domu była gehenna, każdy powrót do niego wiązał się z krzykiem i awanturami, z takimi rzeczami nie da się pogodzić. Po takich zdarzeniach nigdy nie przechodzi się do porządku dziennego, jak gdyby nigdy nic. To obłęd, rusz mózgiem zanim zaczniesz pierdolić smuty. To są rany które nigdy się nie goją.

środa, 2 grudnia 2015

"Wiesz Kochanie, ja nie potrzebuję kogoś kto będzie mi powtarzał 'Będzie dobrze'. I mam dość słuchania o tym, że zawsze muszę być twarda jak skała. A nawet jeszcze twardsza bo przecież skały też czasem tracą cierpliwość i się rozsypują. Potrzebuję kogoś kto pozwoli mi być słabą, bezbronną i zupełnie zagubioną w tych wszystkich uliczkach pokrętnej rzeczywistości. Pozwoli mi wypłakać serce a później podniesie je z podłogi i włoży na miejsce. Kogoś, kto pozwoli mi rozpaść się na kawałki i będzie wiedział jak z powrotem ułożyć mnie w całość, właściwie to wcale nie piękną ale wiesz, taką prawdziwą. Uzna za całkiem ładną tę moją delikatność która tak uparcie przebija się przez bladą skórę. Przyjrzyj się jej uważnie po czym przykryj swoimi ciepłymi ramionami, aby nie zamarzła od zimnej obojętności tego świata. Bo świat nie zrozumie, że muszę być bardzo silna, właśnie dlatego, że jestem taka słaba."