Jestem teraz w takim miejscu z którego nie chcę nigdzie iść. I jestem na tyle wysoko, że mogę spojrzeć w dół, na przeszłość i trzeźwym, świeżym spojrzeniem ocenić wszytko, przetrawić, przeanalizować. I już nie ściska mnie w dołku tak mocno, nie boli mnie nic, nie serce, nie płuca, nie mięśnie, nie budzę się w nocy z koszmarami pod powiekami i z krzykiem na ustach. Choć czasem stopklatki przesuwają się przed oczami, to już nie wbijają mi swoich pazurów głęboko w krtań i mogę mówić normalnie. Spójnymi, przemyślanymi zdaniami, obdartymi z emocji- teraz i później. I gdy tak patrzę w dół na siebie z przed lat i na innych to myślę, że każdy ma swoją drogę do przejścia. Pytania w głębi siebie na które musi znaleźć odpowiedź. Sądzę, że jedną z ważniejszych rzeczy by być szczęśliwym to znaleźć miejsce w sobie, wtedy wszędzie będzie dobrze.
I boję się trochę gdy na myśl przychodzi mi, że pewnie będę musiała ruszyć na przód, bo wiecznie w miejscu stać nie chce, albo nie będę mogła. Bo rozwijanie się to dla mnie podstawa, bo chcę być lepsza, dla siebie, dla świata dla tych na których mi zależy. Bo może się zdarzyć, że zaczną mnie popychać do przodu, że zaczną deptać mi stopy, albo spychać na dół. Muszę uważać.
Zbieram pieniądze na buty do biegania, potem robię listę zakupów, mama mówi, że włosy mi się zagęściły. Cieszę się jak dziecko, później kończę jedną książkę, zaczynam drugą -radio Armageddon, jem zdrowo, później w słuchawkach Wait a second Let me catch my breath, wcieram wcierkę we włosy, potem milion sms-ów, pytań bez odpowiedzi, remont i pan architekt, który chwali mnie za moje pomysły, mówi "świetne pomysły, dziecko, super! Będzie wyglądał jak dworek, ten Twój dom, gratuluje!" Ja się czerwienię, czuję się zmieszana widząc błyszczące oczy skierowane ku mnie, nie nawykłam do tego, że ktoś mnie zauważa, zwykle jestem niewidzialna Proszę Pana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz