Udało się. Uwolniłam się dnia 6 czerwca roku 2016 przeskoczyłam pewną barierę. Coś w sobie pokonałam, zdałam sobie sprawę po co był ten ból, pot, żal i płacz i zrozumiałam go. Zaakceptowałam, teraz cieszę się, że mi się przydarzył bo dzięki temu spłonęłam i odrodziłam się jako nowa ja. Jak feniks z popiołów powstałam silniejsza, bardziej świadoma i teraz czuję przyjemne ciepło w klatce piersiowej. Jakbym słońce tam miała, jakbym je połknęła i chodzę i świecę naokoło jak promyk.
I trafiłam na te bliźniacze płomienie i naczytałam się o tym cierpieniu tych ludzi i przypomniało mi się to jak ja zwijałam się z bólu na łóżku, albo budziłam się w nocy cała zapłakana bo wiedziałam że myśli o mnie. I tak mówiłam do Boga słowa szeptem, i zapytałam się po co ja w ogóle to czytam i usłyszałam- możesz być z siebie dumna. I pierwszy raz byłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz