Trochę mi lepiej, łykam garść leków rano, maszeruję na siłownię, staram się trzymać myśli na uwięzi, albo w ogóle z dala od myśli. Zamiast kawy, zalewam śmietankę, potem psioczę pod nosem, zdrowo się odżywiam. Staram się sobą zaopiekować najlepiej jak umiem. Średnio mi to wychodzi i wtedy gdy zdałam sobie z tego sprawę zalałam się łzami, uświadomiłam sobie, że dalej jestem tym samym naiwnym dzieckiem co ufnie pomaga innym, a potem dostaje obuchem w głowę od rzeczywistości. I tak płakałam jak kroiłam cukinię na obiad, że prawie ucięłam sobie palca, krew płynie mi do dziś z otwartej rany, łzy już nie płyną, ale został po nich gorzki posmak na języku i wspomnienie. Żal mi siebie i czuję do siebie olbrzymią niechęć, nie potrafię myśleć o sobie, dla mnie naturalnym odruchem jest podanie pomocnej dłoni osobie, która tego potrzebuje, a potem gdy tak mnie wyrzmią jak gąbkę, albo szmatę i rzucą w kąt to dopiero wtedy się budzę, bo wcześniej nawet tego nie widziałam co oni ze mną robią. Odwracam głowę od tego, nie ma sensu myśleć nad czymś, czego nie zmienię. Muszę tylko nauczyć się jak żyć, bo jestem nie gotowa na życie, na LUDZI. Jak się ma miękkie serce, to się ma twardą dupę, dziecko, tak usłyszałam ostatnio, choć nawet nie poskarżyłam się półsłowem NIGDY. I to, że ktoś powiedział to na głos, wypowiedział głośno to co ja wiedziałam skrycie, ale od czego uciekałam, odganiałam i zamiatałam to w najdalszy kąt sprawił, że skurczyłam się w sobie, że cała ta moja zbroja pękła jakby była nic nie warta, i stanęłam nagle taka mała i naga i bezbronna i zalałam się właśnie wtedy łzami obejmując się ramionami jakbym znowu miała lat dziewięć i stała pośród kolegów, którzy mnie biją i się ze mnie śmieją a ja nawet nie wiem dlaczego.
I nawet nie mam sił o tym myśleć, nie mam sił na przeżywanie tego wszystkiego. Mam za to śliczne spódniczki, paznokcie i nauczyłam się robić koka na głowie. Mam najwspanialszego człowieka obok siebie, który chowa mnie w swoich ramionach gdy rozpadam się na kawałki.
niedziela, 19 lutego 2023
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz