sobota, 4 marca 2023

 Budzę się rano i coraz częściej towarzyszy mi spokój. Nie ma skłębionych myśli, zdławionych łez, przekleństw mielonych pod nosem, rozedrganego spojrzenia, czasem jednak jeszcze trzęsę się jak galareta, nie wiem o co mi chodzi i czuję dziwny skurcz. Poukładałam siebie w sobie, czuję że czas na zmiany, że coś we mnie dojrzewa, że coś się wykluwa, coś pozytywnego. Uczę się odpuszczać, machać ręką na niektóre wydarzenia, osoby. Płynąć spokojnie z bieżącymi wydarzeniami.
Rwę sałatę na kanapki, idę na siłownie, farbuje włosy i odpisuje na wiadomości. Niektóre z nich są ciężkie jak smoła, gorzkie i pachną stęchlizną. Nie chcę ich, przypominają mi to z czym walczyłam, z czego się wyczołgałam ledwo co. Staram się by moje życie było jak najlepsze, bym była w nim szczęśliwa bo to ja buduje to co mnie otacza, nie podejmę decyzji wbrew sobie, nigdy. Muszę tego pilnować, starać się i opiekować się sobą. Drżą mi nogi od wysiłku, miotam się, bo nie chcę obierać żadnej ze stron. Mam nowe konta, oszczędności, makaron z sosem pieczarkowym, delikatny makijaż i torbę ciuchów, nowe buty. Tiki nerwowe, nowe piękne piosenki, unoszę wzrok i znajduje w sobie spokój i pewność. Ludzie wchodzą mi w zdanie, przerywają mi, ale to nic, pracuje nad tym by się nie przejmować. Do przodu małymi krokami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz