Coraz wcześniej otwieram powieki, topię się w jego ramionach, potem się całujemy i ściągamy majtki, wbijamy palce w ciała, oddychamy jednym powietrzem. Ubieram czerwoną bluzkę, czarne szerokie spodnie, spryskuje się muglerem i wychodzę na miasto przeżyć jeden z moich ulubionych wieczorów. Jest dobrze, trochę kurczę się w sobie, czasem uśmiecham, czasem złoszczę, piszę esemesy, kupuje sportowe leginsy na siłownie, sukienki i spódnice, troszkę chudnę, więcej gotuje, słucham muzyki, oglądam seriale. Jednego dnia cieszę się wiosną w powietrzu by następnego zastać wszystko w bieli.
Staram się kontrolować myśli, żyć tu i teraz. Idzie mi całkiem dobrze, choć myśli czasem te lepkie i ciężkie jak lep na muchy obklejają mi się wokół neuronów w mózgu, wokół gałek ocznych, kosteczek słuchowych, wykręca mnie wtedy w pół i nie potrafię o niczym innym myśleć. Zaciskam dłoń na jego dłoni, patrzę głęboko w oczy, są koloru jasnobłękitnego jak lód, albo jezioro po którym pływałam gdy miałam lat 16 z niby przyjaciółką, potem paliłyśmy papierosy na pomoście i słuchałyśmy j-rocka, chyba The Gazette. To były mazury i były do wakacje.
Przypominają mi się stop-klatki sprzed kilku lat, odganiam je ręką jak niechcianą muchę, są cierpkie, trochę dobre, ale głównie cierpkie. Pozostawiają nieprzyjemny posmak na języku o którym chcę jak najszybciej zapomnieć. Mijają dni, tygodnie, miesiące, a ja upewniam się, że zmiana pracy była jak najbardziej na plus. Zbieram koło siebie ludzi, którzy mnie kochają, albo przynajmniej lubią za to jaka jestem. Za moją szczerość, czasem impulsywność, nie sprawiają, że się źle czuję z tym jaka jestem. Dużo we mnie nerwów jest, kłębią się pod skórą, sprawiają, ze krew szybciej płynie w żyłach, że głos drży, że krzyczę w przestrzeń do Boga i tylko on mnie słyszy bo nie ma wokół mnie nikogo. Pusty pokój, prawie pusta głowa, puste ulice gdy wracam do domu.
poniedziałek, 13 marca 2023
sobota, 4 marca 2023
Budzę się rano i coraz częściej towarzyszy mi spokój. Nie ma skłębionych myśli, zdławionych łez, przekleństw mielonych pod nosem, rozedrganego spojrzenia, czasem jednak jeszcze trzęsę się jak galareta, nie wiem o co mi chodzi i czuję dziwny skurcz. Poukładałam siebie w sobie, czuję że czas na zmiany, że coś we mnie dojrzewa, że coś się wykluwa, coś pozytywnego. Uczę się odpuszczać, machać ręką na niektóre wydarzenia, osoby. Płynąć spokojnie z bieżącymi wydarzeniami.
Rwę sałatę na kanapki, idę na siłownie, farbuje włosy i odpisuje na wiadomości. Niektóre z nich są ciężkie jak smoła, gorzkie i pachną stęchlizną. Nie chcę ich, przypominają mi to z czym walczyłam, z czego się wyczołgałam ledwo co. Staram się by moje życie było jak najlepsze, bym była w nim szczęśliwa bo to ja buduje to co mnie otacza, nie podejmę decyzji wbrew sobie, nigdy. Muszę tego pilnować, starać się i opiekować się sobą. Drżą mi nogi od wysiłku, miotam się, bo nie chcę obierać żadnej ze stron. Mam nowe konta, oszczędności, makaron z sosem pieczarkowym, delikatny makijaż i torbę ciuchów, nowe buty. Tiki nerwowe, nowe piękne piosenki, unoszę wzrok i znajduje w sobie spokój i pewność. Ludzie wchodzą mi w zdanie, przerywają mi, ale to nic, pracuje nad tym by się nie przejmować. Do przodu małymi krokami.
niedziela, 19 lutego 2023
Trochę mi lepiej, łykam garść leków rano, maszeruję na siłownię, staram się trzymać myśli na uwięzi, albo w ogóle z dala od myśli. Zamiast kawy, zalewam śmietankę, potem psioczę pod nosem, zdrowo się odżywiam. Staram się sobą zaopiekować najlepiej jak umiem. Średnio mi to wychodzi i wtedy gdy zdałam sobie z tego sprawę zalałam się łzami, uświadomiłam sobie, że dalej jestem tym samym naiwnym dzieckiem co ufnie pomaga innym, a potem dostaje obuchem w głowę od rzeczywistości. I tak płakałam jak kroiłam cukinię na obiad, że prawie ucięłam sobie palca, krew płynie mi do dziś z otwartej rany, łzy już nie płyną, ale został po nich gorzki posmak na języku i wspomnienie. Żal mi siebie i czuję do siebie olbrzymią niechęć, nie potrafię myśleć o sobie, dla mnie naturalnym odruchem jest podanie pomocnej dłoni osobie, która tego potrzebuje, a potem gdy tak mnie wyrzmią jak gąbkę, albo szmatę i rzucą w kąt to dopiero wtedy się budzę, bo wcześniej nawet tego nie widziałam co oni ze mną robią. Odwracam głowę od tego, nie ma sensu myśleć nad czymś, czego nie zmienię. Muszę tylko nauczyć się jak żyć, bo jestem nie gotowa na życie, na LUDZI. Jak się ma miękkie serce, to się ma twardą dupę, dziecko, tak usłyszałam ostatnio, choć nawet nie poskarżyłam się półsłowem NIGDY. I to, że ktoś powiedział to na głos, wypowiedział głośno to co ja wiedziałam skrycie, ale od czego uciekałam, odganiałam i zamiatałam to w najdalszy kąt sprawił, że skurczyłam się w sobie, że cała ta moja zbroja pękła jakby była nic nie warta, i stanęłam nagle taka mała i naga i bezbronna i zalałam się właśnie wtedy łzami obejmując się ramionami jakbym znowu miała lat dziewięć i stała pośród kolegów, którzy mnie biją i się ze mnie śmieją a ja nawet nie wiem dlaczego.
I nawet nie mam sił o tym myśleć, nie mam sił na przeżywanie tego wszystkiego. Mam za to śliczne spódniczki, paznokcie i nauczyłam się robić koka na głowie. Mam najwspanialszego człowieka obok siebie, który chowa mnie w swoich ramionach gdy rozpadam się na kawałki.
sobota, 11 lutego 2023
W głowie mam milion myśli, nie potrafię ich uporządkować, nawet nie mogę się ich pozbyć. Rozdziera mnie strach, czuję się głupia, mało elokwentna zbyt porywcza i impulsywna, z drugiej strony chowam się do skorupki niczym ślimak i obserwuje wszystko z boku nie angażując się i tak źle i tak nie dobrze. Przeżywam milion scenariuszy, milion dialogów niewypowiedzianych, historii nigdy nie pojawiających się. Ja to nie ja. Nie dają mi żyć swoim życiem tylko pojawiają się znienacka i są przeróżne, raz szczęśliwe raz smutne, raz nijakie. Potem chodzę taka obolała, zmiętoszona, odbijam się od ścian, ładnie ubieram, maluję i nikt nic nie widzi, z czego skrycie się cieszę. Chciałabym nie być sobą, bo ja mam ograniczenia których nie mogę pokonać więc troszkę z zazdrością zerkam na innych, tych lepszych, tych bardziej i naj samej jednocześnie rozpływając się w swej szarości.
Chciałabym żeby czas stanął w miejscu.
wtorek, 3 stycznia 2023