Nie boję się chłodnego wzroku Zimy i budzących do życia ramion Wiosny, nie boję się potu Lata, lecz melancholii Jesieni się lękam. Nienawidzę Jesieni. Jej łez, jej samotności, nienawidzę jej za te kolorowe liście, za ten zapach, za grube swetry i deszcz kapiący mi na głowę. Za ciasta z jabłkami mojej mamy, za skurcz w żołądku, za snucie się po domu jak cień, za przeobrażanie mnie w swojego cienia! Nienawidzę jej za te wszystkie okropności i przeżycia straszne, nienawidzę jej bo boję się jej, lękam jakby ona była całym złem tego świata. Nienawidzę Jesieni prawie tak samo jak nienawidzę siebie.
Kurwa przytul mnie, bądź moim pancerzem, moim schronieniem, utopią i powiedz że tym razem będzie inaczej.
Dam sobie radę, przecież jestem nieśmiertelna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz