U mnie już tylko zniechęcenie wszędzie, szczególnie jeśli chodzi o ust otwieranie i mówienie. Nie chce mi się. Nie chce mi się nikogo poznawać, do nikogo uśmiechać. Jestem jak strach na wróble, nawet się nie maluję zbytnio, nie czeszę w ogóle. Wstaję i wychodzę i paradoksalnie słyszę najwięcej komplementów.
Trochę podłamałam się bo moja choroba pogorszyła się, a było przecież już tak dobrze. Bardzo się staram wyleczyć ale nie jest to wcale proste, niemniej nie poddam się. Liczę, że będzie dobrze.
sobota, 29 kwietnia 2017
poniedziałek, 10 kwietnia 2017
Nie mówię już za dużo
bo słów brakuje - za to uśmiechów
pod dostatkiem ostatnio jest u mnie
wysyłamy spojrzenia
nieśmiałe
spłoszone
wypełnione po brzegi
ciepłem i słońcem
jak wiosna
za oknem szaleje
wyciąga ramiona
ja idę wśród tłumu
tulę cię do środka
tam gdzie jeszcze się boję sama zaglądać
może mówię czasami niezrozumiale
może brzydka jestem,
zawiła
uparta
może nawet i rozkapryszona
ale gdy splatam dłonie i oczy swe szeroko otwieram
gdy podnoszę się z ziemi i ramiona rozkładam do nieba, do wiatru do świata wielkiego
jestem piękna.
bo słów brakuje - za to uśmiechów
pod dostatkiem ostatnio jest u mnie
wysyłamy spojrzenia
nieśmiałe
spłoszone
wypełnione po brzegi
ciepłem i słońcem
jak wiosna
za oknem szaleje
wyciąga ramiona
ja idę wśród tłumu
tulę cię do środka
tam gdzie jeszcze się boję sama zaglądać
może mówię czasami niezrozumiale
może brzydka jestem,
zawiła
uparta
może nawet i rozkapryszona
ale gdy splatam dłonie i oczy swe szeroko otwieram
gdy podnoszę się z ziemi i ramiona rozkładam do nieba, do wiatru do świata wielkiego
jestem piękna.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)