Włożyłam w to dużo pracy, sił wyplułam w to by wyczołgać się z dołu głębokiego prawie że otchłani. Zsunęłam się do środka po prostu od tak i nikt nie zauważył, ze mnie nie ma. Że krzyczę, a krzyk mój mieszał się z czarnymi mackami, wpychały mi się do gardła, do oczu, do nosa. Palce macały tylko lepką próżnię, nic więcej, tylko myśli milion ton i ciemność. Nic więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz