sobota, 27 lutego 2016
niedziela, 7 lutego 2016
piątek, 5 lutego 2016
Włożyłam w to dużo pracy, sił wyplułam w to by wyczołgać się z dołu głębokiego prawie że otchłani. Zsunęłam się do środka po prostu od tak i nikt nie zauważył, ze mnie nie ma. Że krzyczę, a krzyk mój mieszał się z czarnymi mackami, wpychały mi się do gardła, do oczu, do nosa. Palce macały tylko lepką próżnię, nic więcej, tylko myśli milion ton i ciemność. Nic więcej.
wtorek, 2 lutego 2016
U mnie nic. Żyję życiem bohaterów, a styczeń minął mi na wcieraniu lekarstwa w całe ciało, na przemyśleniach, duszeniu się w myślach, na spokoju i nie spokoju na milionach tabletek na języku, na Mercedes Thompson i jej wilkołakach i nie wiem jak będę żyć normalnie po tym cyklu bo dawno nie spotkałam tak cudownej serii, jestem nią oczarowana. I skóra schodzi mi płatami, łamię paznokcie, piszę pracę, nadal nie śpię, piszę, jem słodycze, uśmiecham się więcej, chodzę do szpitala i trochę jestem lepsza dla siebie.
To niby nic, a jednak.
To niby nic, a jednak.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)