poniedziałek, 3 maja 2021

Myślę, że skazana jestem na bycie włóczykijem, wagabundą. Że zawsze gdzie się nie znajdę to coś będzie mi nie pasować, czegoś będzie mi brakować i żyć będę z pustką w sercu i rosnącym mętlikiem w głowie. Chciałabym odnaleźć spokój ducha, miejsce w którym poczułabym się bezpiecznie tymczasem za oknem leje mimo że wiosna a ja stroszę piórka choć nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Myślałam że jak dorosnę to będzie chociaż dobrze, a jest ciężej. Ciężej przełyka się słowa, wspomnienia czyny. Ambicje nie dają mi spać po nocach,bezpośredniość tańczy na języku. Ale jak mam nie być sobą?