środa, 26 października 2016

Przeglądam, liczę , ważę, rozmyślam, analizuję, później kładę się w pościeli zimnej jak spojrzenia, które ostatnio sobie rzucaliśmy. Zlizuję z warg krew, cierpnie mi serce na myśl o jutrze, potem noc nieprzespana, koszmarów tyle, budzą mnie głosy tym razem nie w mojej głowie, ręka na splocie słonecznym, coś przewraca mi się w żołądku. Staram się nie myśleć o przyszłości, ani o przeszłości, zbyt mnie to przeraża wszystko. Przerasta moje możliwości, jestem tylko małym kruchym nikim. Wstaję jakbym nie spała, albo spała wieki, krzyczę, robię pełny makijaż i kłamię w żywe oczy, nie jadę ostatecznie. Kurczę się pod kocem i udaję że mnie nie ma. Że nie istnieje w ogóle i że to wszystko co się zdarzyło, co się zdarza i co ma się zdarzyć mnie nie dotyczy.

niedziela, 16 października 2016

Jeszcze dużo pracy muszę w siebie włożyć. Długo to trwa. Ta moja praca nad sobą. Bardzo długo. Boję się, że nie starczy mi sił dalej walczyć o siebie. Piątek był zły. Dziś nieco lepiej. Boję się jutra.